A tak z ciekawości: dlaczego? Choć wprawdzie jej "Templariuszy" nie czytałem, ale "Kobieta w czasach wypraw krzyżowych" wydała mi się sympatyczna książką. Także "Heloiza i Abelard", choć autorka ma skłonność nieco do pofilozofowania sobie. Runciman, świętej pamięci już, niestety, to, rzecz jasna, klasa sama w sobie, ale wydaje mi się, ze można czerpać z obydwu źródeł, chyba, ze jej "Templariusze" to coś przekręconego, nie pasującego do innych pisanych przez nią rzeczy. |