Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2008, 16:52   #12
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Krótkie pipnięcie… wprowadź pin… wybierz kwotę… klawisze bankomatu były wypolerowane na wysoki połysk, przez setki naciskających je codziennie palców. Sto złotych… potwierdzenie… wypłata z wydrukiem. Z wnętrza urządzenia wydobył się krótki metaliczny dźwięk. Na niewielkim ekraniku wyświetlił się napis „ Dziękujemy za skorzystanie z usług naszego banku ”
Dziewczyna z rosnącym zniecierpliwieniem czekała, aż maszyna zwróci jej kartę i wypłaci pieniądze. Nic się jednak nie działo. Marysia zaczęła gorączkowo obmacywać automat, schyliła się i spojrzała w bezkresną czerń szpary do której przed chwila włożyła kartę bankomatową. Nadal nic. Wciskanie wszystkich klawiszy w różnej kolejności i konfiguracji, tez nie wiele pomogło. Wściekła na zepsuty bankomat, zbyt głośnych ludzi, dmuchająca zbyt gorącym powietrzem klimatyzację a przede wszystkim krnąbrnego i nieodpowiedzialnego Jacka, dziewczyna ruszyła walczyć o swoje z działem obsługi klienta.
Przy wejściu na salę prawie zderzyła się z ubranym na czarno mężczyzną. Rozdrażniona Mery rzucała mu spojrzenie z gatunku „ Co się gapisz baranie! Z drogi! ” i skierowała się do najbliższego okienka. Wyminęła kilka osób, mrucząc pod nosem zdawkowe przepraszam i zza pleców jakiegoś grubego jegomościa zwróciła się do kasjerki.

- Bankomat wciągnął mi kartę i nie wypłacił pieniędzy!

Tłuściutki mężczyzna popatrzył na nią z dezaprobatą.

- Kolejka jest! Nie widzisz smarkulo! – zniesmaczony odwrócił się do stojącego za nim staruszka – Patrz pan, ta dzisiejsza młodzież… Za grosz kultury!

- Śpieszy mi się! – prawie wykrzyczała Marysia puszczając mimo uszu wywody grubasa.

- Proszę usiąść i zaczekać. Zaraz ktoś pani pomoże – oznajmiła z uśmiechem pracownica banku.

Ci też pewnie mają wysokie standardy obsługi - złośliwie zauważyła Marysia, siadając na metalowym stołeczku na przeciwko wyjścia.

Nerwowo spojrzała na zegarek.
Wszystko przez Loftura. W tej chwili była go w stanie obarczyć odpowiedzialnością za powstanie dziury ozonowej, głód w Afryce a nawet rozpętanie II Wojny Światowej i wyginięcie dinozaurów.
Marysia wlepiła wzrok w resztki śnieżnej breji topniejącej na czubkach jej butów.

Nagle w pomieszczeniu zapanowało dziwne poruszenie, ktoś coś krzyknął. Dziewczyna uniosła wzrok i spojrzała wprost w wycelowaną w nią lufę karabinu. Mery zabrakło powietrza, kurczowo wbiła paznokcie w siedzenie krzesełka. Dzięki Bogu po chwili złapała oddech. Fale przenikliwego zimna i uporczywego gorąca na przemian zalewały jej ciało. Czarny golf zdawał się dusić i wgryzać w ciało tysiącem małych, szorstkich nitek.
Dziewczyna zgodnie z poleceniem powoli położyła się na ziemi. Długie czarne włosy lepiły się do twarzy pokrytej pośniegowym błotem. Brudna woda wdzierała się do oczu i nosa. Marysia skuliła się koło krzesełek starając się być jak najmniej widoczną. Leżała całkiem sama na końcu sali. Odruchowo spojrzała w kierunku przeszklonych drzwi, całych zalepionych ofertami nisko oprocentowanego kredytu mieszkaniowego. Nie miała szans, nawet jeśli by do nich dobiegła, wypadła by na ulicę z kulką w plecach. Poruszenie na środku sali trwało nadal, do uszu Marysi dobiegało szuranie, słyszała szepty, płacz. Ponad tymi odgłosami unosił się histeryczny, kobiecy szloch. Nagle usłyszała tępmy odgłos i kobieta zamilkła. Dziewczyna stłumiła falę mdłości, która ją ogarnęła.
Jeden z napastników odebrał klucze ochroniarzom i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Marysia skuliła się jeszcze bardziej. Pryskające z pod ciężkich butów krople mokrego błota, spadły na jej głowę, kiedy mężczyzna przechodził obok. Po krótkiej szamotaninie z zamkiem i kluczami, bandyta wrócił na salę.

Mery myślała gorączkowo.

Jak to się może dziać naprawdę!? W środku dnia, w centrum Warszawy!?

Do oczu napłynęły jej łzy złości i bezsilności.

To wszystko przez niego i te jego cholernie Newrocki! - przeklinała w duchu Jacka.

A ci ochroniarze! Czemu nic nie robią!?

Samotna łza spłynęła jej po policzku i zmieszała się z mokra breją na podłodze. Gdyby nienawiść i złość potrafiły zabijać, bandyci już dawno leżeli by martwi. W Marysi kłębiło się tyle negatywnych uczuć, że zdołały by one uśmiercić nie tylko przestępców ale również klientów banku i pół ulicy Targowej.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 16-06-2008 o 17:30.
MigdaelETher jest offline