Kaarrtik wstał z ziemi, gdy usłyszał, że zły-złowrogi Sssykir nie chce ich zabić. Ale wcale nie ucieszył się, gdy powiedział o potwornie trudnej misji, jaką mają wykonać. Bo metalowe łapki mają tylko silne szaraki z tego innego klanu, gdzie wszyscy mają takie przyrządy. Kaarrtik nigdy nie widział na oczy żadnego z tych zło-budzących maszyn.
- Żaden... ssstalowo ręki nie może mierzyć się z siłą naszego klanu - skrzeknął w odpowiedzi Asshyrowi Kaarrtik, lecz sam jakoś w to nie wierzył.
Z jednej strony był gniew strasznego Szarego Proroka, a z drugiej straszny i zły gniew tego Sssykira. Po raz kolejny w swoim krótkim życiu znalazł się w ślepym zaułku.
- Ja myślę... że musimy najpierw zrobić zadanie dla Szarego Proroka, a dla tego złego siłacza później - rzekł Kaarrtik. - Albo nigdy i naskarżyć, że się rozkazom Szarego Proroka przeciwstawia...
Byłaby to prywatna zemsta na tym tłustym, głupim-tępym siepaczu, który wprawdzie nie wiedział nic o ich misji. O ile Szary Prorok by im uwierzył. |