Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2008, 23:06   #19
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Free (LI, NO, XA) (Perswazja "-")

- Dwadzieścia pięć lat? - spojrzał na Joasię ale nie puścił chwytu.
- Najmniej - odparła spokojnie dziewczyna ciągle klęcząc. Napastnik patrzył w jej oczy, ale żadna ze stron nie mogła w nich wyczytać niczego, co by mogło pomóc w sytuacji. Po chwili jego wzrok uciekł w bok. Lekkie szuranie obok przyciągnęło jego uwagę. To Kasia przyklękła na kolanach i powiedziała:
- Ona ma rację ... pozwólcie mu pomóc.To wy macie broń i dyktujecie warunki. Nie róbcie mu krzywd. Pozwólcie się nim zająć. Przecież nie jesteśmy w stanie wam w żaden sposób zagrozić. Proszę...
- Nie jestem zainteresowany - uśmiechnął się. Nawet wyglądało to przyjemnie. - A teraz proszę po prostu się położyć i być posłusznymi zakładniczkami - dokończył. Pobielała skóra na ręku w którym trzyma karabin świadczy, że uchwyt się wzmocnił. Mężczyzna w jego drugim ręku nadal jęczał, wciągając przy tym spazmatycznie powietrze.
- Ymm. Znam się na udzielaniu pierwszej pomocy, jeśli mogę... ? - padło od strony Eryka. Taktyka rozpraszania uwagi faktycznie działała, choć napastnik najwyraźniej nie zamierzał puszczać swojej ofiary. Karabinem dał tylko znak, by wszyscy położyli się na ziemi. Wyraz jego twarzy nie był już taki miły.
- Przemyśl to jeszcze raz... Proszę... - Joasia spojrzała na niego hardo ale posłusznie położyła się na ziemi. Policzek dotknął zimnej powierzchni podłogi, ale uniosła jeszcze głowę by posłać mu ostatnie spojrzenie. - Nie chcesz go mieć na sumieniu chłopcze.

Potrząsnął cierpiącym mężczyzną jak manekinem a na policzki wpełzła mu czerwień rumieńca. Usta wykrzywiły się w parodii uśmiechu odsłaniając białe zęby.
- Nie mówcie mi co mam robić - warknął. Znów potrząsnął wijącym się mężczyzną nie zważając na jego obecność. - Niech nikt mi kurwa nie mówi, co mam robić!! - wydarł się na całe gardło. Echo poniosło ten krzyk w najdalsze i najciemniejsze kąty pomieszczenia. Gdy przeminęło, gniew bandyty opadł.
- A ty - zwrócił się do trzymanego zakładnika - masz się zamknąć. Masz wreszcie przestać. Czy nie rozumiesz po polsku niemiecka świnio? - ciągle z gniewem w głosie, ale już znacznie spokojniej, zapytał trzymanego. Ten pojękiwał, choć czynił to znacznie mniej energiczniej niż poprzednio.
Do uszu innych docierało wszystko to, co się działo niemal na środku pomieszczenia bankowego. Zarówno Róża jak i Mery wszystko dobrze słyszały, bo i trudno było nie słyszeć krzyków. Inni, leżący bliżej lub dalej nie śmieli podnieść głowy czy wzroku. Każdy chciał przeczekać to, co się tu działo i mieć to z głowy.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline