Gwydniej,słysząc zamówienia towarzyszy,złapał przechodzącą kelnerkę za rękaw.
-Poproszę jedno piwo,najlepsze i,także najlepsze,czerwone wino.
Kobieta wyszarpnęła się wojownikowi i znikła gdzieś między stolikami.W międzyczasie wasz zleceniodawca zwrócił się do was:
-A więc przejdźmy do rzeczy.W pobliżu grasuje banda zbójów,która psuje interesy tutejszych kupców.Jako członek Rady Ashery wybrany przez lud,mam zajmować się jego sprawami.Powiem krótko:Tuż za miastem napadają na kupców i wszystkie osoby wyglądające bogato.Prawdopodobnie mają wspierającego ich Maga.
Przerwała mu kelnerka,która przyniosła zamówione trunki.Gdy odeszła,Gwydniej kontynuował:
-Sprawa jest prosta:zabijcie ich i przynieście mi na dowód miecz ich przywódcy.Jest magiczny,łatwo go poznacie..Aha,i jeszcze jedno:trzymajcie się z daleka od lasu.To,jak ich wytropicie,to wasza sprawa.Płacę po 500 sztuk złota dla każdego,za miecz 100 dodatkowo.No więc jak?Potrzebujecie czegoś na wyprawę?Wypoczniecie w moim pokoju.Jest akurat czteroosobowy..
Gwydniej spojrzał na was i oczekiwał na odpowiedź. |