Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2008, 21:21   #9
Manni
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Aniela „Devil” Święcicka

Coś Cię niepokoiło w głosie dziewczyny. Prawda, była nowa, prawdą też była, że od początku zachowywała się trochę za mało pewnie, jak na pracownika twojego klubu. Jednak przerażenie w głosie za często nie towarzyszyło zaufanym, a właśnie tym była owa Magda, przynajmniej z tego co wiedziałaś...
Taksówkarz był facetem który, no cóż, chyba nie mógłby wykonywać żadnego innego zawodu, był to typowy, czterdziestoletni lekko siwy jegomość z nie mniej siwym wąsem i lekko przepitym wyrazem twarzy, choć wydawał się w miarę sympatyczny, choć stwierdzenie "wzbudzanie zaufania" było już w tym momencie przegięciem. Miał kilka prób rozpoczęcia rozmowy, nawet za bardzo go nie słuchałaś patrząc w okno... Twoje myśli były już od jakiś 15 minut w Red Drop. Jedyne co zwróciło Twoją uwagę to zdjęcie, chyba całej rodziny, zaraz nad radiem, obok niego wisiała laurka rysowana dość dziecinną ręką z koślawym napisem "Dla najlepszego dziadka". Nawet sympatyczne...
Taksówka mknęła przez Kraków by w końcu zatrzymać się przed klubem. Taksówkarz uważnie przyglądał się Twojej czynności wysiadania. Nachyliłaś się przez okno do wnętrza taksówki będąc świadomą satysfakcji jaką dasz facetowi.
- Ile płacę? - zapytałaś z ironicznym uśmiechem.
- Jak dla Pani, jedynie dziesięć złotych. - taksówkarz miał wyraźne problemy z patrzeniem Ci w oczy, starał się jednak jak najmocniej zachować powagę i dobre wychowanie... Średnio mu to wychodziło.
Powolnym acz zdecydowanym krokiem weszłaś do klubu. Było w nim pusto, na stolikach leżały poukładane do góry nogami krzesła. To samo było przy barze. Dopiero po chwili zobaczyłaś jeden (dwu osobowy) stolik przy którym siedział w półmroku jakiś facet, trzymał już w ręku do połowy upity drink. Po kolorze rozpoznałaś "Fresh Marty". Za ladą stała Magda, z wyrazem twarzy który wskazywał na to, że wcale by tam nie chciała być, a już na pewno nie chciała by być zauważona. Zamówiłaś u niej ten sam drink po czym podeszłaś do "gościa", dopiero teraz będąc w stanie go rozpoznać...


Nie mogłaś się mylić. Widywałaś tą postać już wiele razy... nigdy na ziemi, już wiesz czemu Magda wyglądała tak jak wyglądała. Przed tobą siedział Andromalius, najpotężniejszy z Książąt, i jednocześnie Twój główny władca (no.. może poza Szatanem, ale on się nie interesował właściwie niczym). Andromalius skłonił lekko głowę po czym tym samym gestem nakazał Ci usiąść na jedynym wolnym przy stoliku fotelu. Przemówił Demonicznym językiem, a Ty miałaś pewność, że słodkie lenistwo się kończy...
- Witaj, Shigurath, całkiem ładnie się tutaj urządziłaś... Jak Ci się wiedzie?


Krzysztof „Chris” Skórzewski

Kasia wyglądała na zawiedzioną, Twoje argumenty do niej nie trafiały, sam musiałeś przyznać, że niektóre były absurdalne... Jednak teraz nie miałeś czasu na więcej. Wychodząc, a właściwie wypadając niemal już w biegu ze sklepu miałeś wrażenie, że Kasia rzuca Ci dość dziwne spojrzenie, jak by z satysfakcją. Jednak nie miałeś za bardzo czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Z mieszanymi uczuciami pognałeś w stronę własnego domu. Telefon milczał przez pewien czas. Po czym odezwał się kobiecy głos, przynajmniej tak Ci się wydawało, w języku Demonów trudno płeć odróżnić.
- Słuchaaam? - zapytał leniwy głos, jak by przez lekkie ziewnięcie.
- Cześć, tu Samsaviel... - "sekretarka" przerwała Ci natychmiast.
- Samsaviel... Ranga?
Zdawało się, że twoja rozmówczyni czegoś szuka. Sam byłeś nieco już zdenerwowany nie mówiąc już o tym, że Ci się śpieszyło... jej jak widać nie.
- Zerowa! - Krzyknąłeś już niemal do słuchawki wchodząc raczej nie przepisowo w zakręt.
- ...W Krakowie, na Królewskiej 7 przez 2 mam mały oddział z góry. Co najmniej... - podjełeś dalszą próbę przekazania wiadomości, tym razem jednak także Ci przerwano.
- Proszę czekać... - w telefonie pojawiła się muzyczka, jedna z tym która ma umilić Ci czekanie i jedna z tych które wkurzają do granic możliwości...
Nie wytrzymałeś, rozłączyłeś się rzucając telefon na tylne siedzenie. Chyba byłeś zdany na własną rękę, no, może nie licząc kota...
Nie zdążyłeś dobrze wysiąść z samochodu gdy usłyszałeś w umyśle raz jeszcze głos Nili.
- Przed chwilą zniknęli... teleportacja, jeśli dobrze widziałam.
Nie czekając długo wpadłeś do mieszkania. Było w okrutnym stanie, wszystko porozwalane, a był taki porządek rano. Nila siedziała na oknie, przeciągłym miałknięciem domagała się wpuszczenia do środka. Rozwalone było dokładnie wszystko, szafki, szuflady, półki. Wyraźnie czegoś szukali. Na ścianie niebieskim sprayem było napisane: "Prędzej czy później - wrócimy". Nie wiesz czemu wierzyłeś w to zapewnienie.


Michał "Mongoł" Zagórny

Dzień był ciekawy, jednak nieco niepokojący, sam nie wiesz dlaczego. W sumie wszystko sie układało. W pracy nawet Cię nie chcieli. "Dostajesz miesiąc PRZYMUSOWEGO urlopu..." te słowa Twojego przełożonego cały czas dudniły w odmętach twojego nieco strutego siarką mózgu. Może lepiej by było nie wysadzać laboratoriów ostatnio... Ale nic to! Masz teraz miesiąc wolnego, życ nie umierać. Twoim zdaniem porządek jako taki panował w pokoju, może sklarz jeszcze po sobie posprząta to będzie akurat. Powoli (przecież nikt nie chce wypadku) jadąc przez miasto do domu usłyszałeś raz jeszcze jak dzwoni twój telefon. Znowu dół dzwoni. Odebrałeś pośpiesznie, przełączając na zestaw głośnomówiący.
- troche za duże zamieszanie zrobiły Twoje dzieciaki, ktoś to musiał posprzątać. Uważaj, żeby Andromalius nie zwrócił na Ciebie uwagi. Podobno jest w mieście.
Demon za słuchawką zrobił sobie małą przerwę. Słychać było też przekładanie kartek.
- Ale nie po to dzwonie, miałem coś dla Ciebie znaleźć i mam. Pomożesz w jednym pilnym zadaniu w tym rejonie. Książę Oiukka sądzi, że Twoje umiejętności będą odpowiednie. Jeszcze dzisiaj masz się zgłosić do klubu Red Drop, powiedzmy o 20, szukaj niejakiej Shigurath, reszty się dowiesz na miejscu.
Telefon rozłączył się, nie czekając nawet na Twoją odpowiedz. Zatrzymałeś się niedaleko domów, biorąc pakunki powoli zacząłeś iść w stronę mieszkania.
- ...w tych zamachach ponoć zginęła jedna z nauczycielek pobliskiej szkoły...
Podsłyszane rozmowy napawały Cię dumą, ale ludzi zebrało się stanowczo za dużo. Na środku zbiegowiska było kilku policjantów oraz trójka nieletnich zamachowców oraz Twoich uczniów w jednym.
- Kto wam dał te materiały? - policjant wyglądał na wkurzonego, i miał powód. Była już ponoć jedna ofiara... Dzieciaki za to były w ostatnim stadium paniki, już nawet nie płakały... Chciałeś czmychnąć bokiem. Po chwili jednak jeden z dzieciaków Cię zobaczył, wskazał na Ciebie palcem po czym zawołał głośno do policjanta.
- On!
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"

Ostatnio edytowane przez Manni : 05-07-2008 o 21:25. Powód: Literówka
Manni jest offline