Wątek: Stephen King
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2008, 12:32   #9
Carmash
 
Carmash's Avatar
 
Reputacja: 1 Carmash nie jest za bardzo znany
Z książkami Stephena Kinga obcuję już 7 lat. Pierwszą, przeczytaną przeze mnie książką Stefanka było "Lśnienie". Książka, która dostała się w moje małe wówczas łapki, w sposób zgoła nieoczekiwany. Spadła mi ona bowiem na głowę podczas udawania zespołu metalowego u mojego znajomego (pozdro Zimny!). W trakcie tej zabawy niefortunnie poleciałem na sporych rozmiarów szafę, otwierając przy tym górną szufladę, z której wysypały się upchane tam do granic możliwości przedmioty, w tym także wspomniane "Lśnienie". Można by powiedzieć, że było to prawdziwe "olśnienie", ponieważ z twórczością króla spotykałem się tylko za sprawą prymitywnych katalogów, które systematycznie wysyłane przez pewną księgarnię, zalegały w moim domu. Już wtedy czułem jakby magię tego nazwiska, ponieważ pierwszym aspektem rzucającym się w oczy mojej osobie, było nietypowe nazwisko. Nie czekając więc zbyt długo, postanowiłem zabrać ów książkę do siebie, aby dać jej szansę i zobaczyć czy przebije inne horrory, w które już wtedy zaczytywałem się z prawdziwą namiętnością. Przeciętna lektura zajmowała mi wówczas kilka tygodni, jednak "Lśnienie" było pierwszą książką, którą przeczytałem w dwa długie wieczory. Opad szczęki, nerko-wstrząs, galaretowate policzki, w końcu przestraszony umysł młodego człowieka, jakby miał on do czynienia z czymś prawdziwie złym i przerażającym. Jest to nieco błahy, acz prawdziwy opis moich odczuć wyniesionych bezpośrednio z lektury. Właśnie wtedy zakochałem się w prozie Stephena Kinga, nabierając ochoty na więcej, znacznie więcej niż dawała mi genialna historia przemiany Jacka Torrance'a. Zacząłem więc przeprowadzać niezliczone ataki na wszystkie elbląskie biblioteki, prosząc od czasu do czasu ojca, aby przywiózł mi jakąś pozycję z gdańskich księgarni. W taki właśnie sposób uzależniłem się od literatury grozy na dobre, sięgając po wszystko co mogło być związane z tym gatunkiem. Wyrobiłem więc w sobie dostatecznie dużą wiedzę na temat gatunku oraz po upływie łącznie dziewięciu lat, mogłem sprecyzować swe gusta na tyle, aby powiedzieć, któż wystraszył mnie w życiu najbardziej. Moim osobistym mistrzem grozy jest właśnie Stephen King. Książki tego człowieka, to dla mnie coś niezwykłego, wspaniałego. Ich zdecydowana większość to pozycje, które zasługują na cholernie wysokie noty, a niektóre książki to prawdziwe mistrzostwo literackiego rzemiosła. Zdarzają mu się oczywiście książki słabe, vide: Cujo, Oczy Smoka, Rok Wilkołaka czy Czarny Dom, Danse Macabre, ale któż nie popełnia błędów? W końcu nie wszystko złoto, co się świeci, i nawet Kingowi zdarza się totalna grafomania, oraz książka, z którą wytrzymać jest nad wyraz trudno. Są to jednak sporadyczne wyjątki, nie przysłaniające ani trochę jego blasku oraz niepowtarzalnego talentu.

Za co darzę książki Kinga największym szacunkiem? Za niepowtarzalny klimat, który przejawia się umiejętnie budowanym nastrojem; za genialne przedstawiony zarys miejsc, w których toczy się akcja jego dzieł; za wspaniałe portrety psychologiczne bohaterów, wobec których nie sposób przejść obojętnie. Tych książek się nie czyta - nimi się żyje, wcielając się w skórę postaci, będącymi papierowym odzwierciedleniem prawdziwego człowieka. Litery to szkielet, kartka to skóra, treść zaś, zdaje się być duszą, samodzielnie egzystującym bytem, który zostaje wprawiony w cykl życia za sprawą lektury. Tak właśnie odczuwam jego prozę, tak podchodzę do jego książek, w końcu tak wygląda moja, bez mała pasja, dotycząca wszystkiego, co wiąże się z horrorem.

W moim mniemaniu, jest to prawdziwy mistrz literatury popularnej. Za uwagę skromnie; dziękuję
 

Ostatnio edytowane przez Carmash : 06-07-2008 o 20:13.
Carmash jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem