Korneljusz rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu. Zatęchły pokój, wszędzie porozrzucane butelki. Widok co najmniej nakłaniający człowieka by strzelił sobie w łeb. Jedno przynajmniej było jasne, przynajmniej zdawało się być jasne. Utrata pamięci zapewne spowodowana została potworną ilością alkoholu. Bul głowy też mógł świadczyć o tym że parę godzin temu Korneljusz oddał się libacji. Delikatnie roztarł sobie skórę na głowie. Ciekawe czemu ludzie myślą że to im pomoże w pozbyciu się kaca. Nagle po domu rozprzestrzenił się piskliwy dzwięk automatycznej sekretarki: - Gdzie ty się podziewasz? Nie mów tylko, że zapomniałeś o tym co mi mówiłeś - był to żeński głos, dziwnie znajomy, dziwnie bliski.
Potężna fala bólu przetoczyła się przez głowę Korneljusza.
McFlin powoli wstał ze swego legowiska na podłodze. Zachwiał się, lecz w jakiś sposób utrzymał równowagę. - Matko co ja wczoraj robiłem? - spytał sam siebie, nie oczekując na odpowiedz.
Powoli starając się nie potknąć o jakąś leżącą na podłodze flaszkę, podszedł do aparatu telefonicznego. Przyjrzał się mu uważnie po czym podniósł słuchawkę i wcisną klawisz odpowiedzialny za połączenie z ostatnim numerem telefonu rozmów przychodzących. Czekał na nawiązanie połączenia.
__________________ It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.
11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Ostatnio edytowane przez Mizuichi : 08-07-2008 o 22:51.
|