Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2008, 18:08   #6
Duch.68
 
Duch.68's Avatar
 
Reputacja: 1 Duch.68 nie jest za bardzo znany
John Coffey po wyjściu z pokoju dostrzegł, zbliżający się patrol policji, idący policjanci wyglądali bardzo znajomo. Na ich twarzach malowała się przebiegłość, wyglądało to tak jakby mieli uknuty jakiś plan, John nie był pewny co do ich zamiarów, nie myśląc długo z powodu bólu głowy, upuścił pudełko po pigułkach i zaczął uciekać. Jeden z policjantów powiedział coś przez radio i obaj zaczęli biec za uciekającym Johnem. Kiedy minął szóstą alejkę, usłyszał syreny radiowozów, przebiegł między domami i skrył się w starym budynku jakiegoś magazynu albo fabryki. Ból głowy nie dawał za wygraną. - Chyba nigdy nie będzie już normalnie... To się MUSI skończyć - powiedział, po czym usiadł na starej beczce. Rozejrzał się spokojnie dookoła, panował tam półmrok a wszędzie było pełno różnych śmieci które po tylu latach do niczego się nie nadawały. Stare poobdrapywane ściany z których sypał się tynk dodawały miejscu mrocznego klimatu a zimny jesienny wiatr dostawał się do środka z powodu powybijanych okien. Magazyn był tak stary, że nie nadawał się do renowacji. John drżąc z zimna powiedział sam do siebie - Posiedzę tu i pomyślę ja mam ze sobą zrobić




Kiedy Patrick wyszedł na zewnątrz automatycznie zamknął oczy, gdyż światło słoneczne bardzo mu przeszkadzało. Słońce świeciło dość mocno jak na jesienny poranek, - Dlaczego te słońce tak j**ie po oczach? - mruknął. Minęło trochę czasu zanim jego oczy przyzwyczaiły się do świecącego słońca. Kiedy szedł wzdłuż Downing St mijał kolejne domy, większość z nich była brzydka i zaniedbana. Dwie przecznice dalej znajdował się mały sklepik, Patrick po wejściu do środka i zaczął nerwowo rozglądać się za gazetą. Sprzedawca zapytał się - W czym mogę panu pomóc lecz Patrick nic nie odpowiedział tylko dalej rozglądał się za gazetą aby zobaczyć w końcu dowiedzieć się jaki jest dzisiaj dzień. Podszedł do stojaka z różnymi gazetami, przeglądając kolejne okładki kolorowy pisemek dla kobiet, coraz bardziej się denerwował. Sprzedawca widząc jego dziwne zachowanie zapytał się go - Wszystko w porządku? - tym razem również nie otrzymał odpowiedzi. Patrick nie przerywał poszukiwań, kiedy w końcu znalazł lokalny dziennik spojrzał na dzisiejszą datę


Czwartek, Październik 04, 2007



Kornel McFlin podniósł słuchawkę i wcisną klawisz odpowiedzialny za połączenie z ostatnim numerem telefonu rozmów przychodzących. Czekał na nawiązanie połączenia. Ten sam przyjemny, żeński głos odezwał się w słuchawce telefonu - Tu Carla, nie mogę teraz odebrać telefonu, zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Nagle wszystkie światła zgasły a telefon nie wydawał już żadnego dźwięku. W całym domu zapanowała cisza, z jednej strony tajemnicza, z drugiej bardzo przyjemna. Niestety, ciszę przerwało pukanie w drzwi, które przerodziło się w łomotanie, całą sprawę pogarszał ból głowy związany z kacem. Kornel chwiejnym ale stabilnym krokiem podszedł do drzwi, kiedy je otworzył ukazała mu się latynoska, była bardzo piękna, miała ona długie kręcone włosy i hipnotyzujące niebieskie oczy. Kobieta weszła do domu krzycząc - Znowu piłeś! Tobie nie można ufać, ty zawsze coś... Ah Tyle razy cię prosiłam... - Kornel niepewnym, pełnym strachu głosem zapytał się - Ty jesteś Carla, tak? My się znamy? - Carla spojrzała na Kornela i pełna złości odpowiedziała - Jeszcze udajesz, że mnie nie pamiętasz? Już dawno chciałam się z tobą rozstać... - Ze łzami w oczach dodała - Ah, czemu byłam taka głupia? - podbiegła do drzwi, krzyknęła - To KONIEC, nie dzwoń więcej do mnie, wyjeżdżam z kraju - po czym trzasnęła drzwiami.




Rock Howard siedząc w parku przyglądał się przechadzającym się ludziom. Kolorowe jesienne liście opadały spokojnie z drzew, pomimo jesieni, w parku było sporo ludzi. Kiedy Rock widział młode małżeństwa i ich dzieci, ogarniał go żal i ból, było to tak mocne uczucie, że nie mógł w pewnych momentach przełknąć śliny. Howard próbował powstrzymać łzy które same płynęły mu z oczu - To wszystko jest takie niesprawiedliwe. - Pomimo tego wszystkiego Rock zastanawiał się, gdzie powinien zacząć poszukiwania. Próbował przypomnieć sobie jakikolwiek szczegół związany z jego rodziną. - Na początku wezmę tygodniowy urlop. Powiem, że umarła mi matka albo ciotka... coś się zawsze wymyśli - Uśmiechną się, kiedy wyobraził sobie spotkanie z rodziną, oby wszystko się dobrze ułożyło.

 
Duch.68 jest offline