Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2008, 19:30   #33
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Axel Heintz

Zaczynał się powoli zastanawiać, co takiego zmieniło się w jego życiu, że kobiety nagle zaczęły rzucać mu się na szyję, prawdopodobnie nawet z radości. Owszem, wszystko dookoła się zmieniało, lecz on w sumie nie bardzo. Nie żeby wcześniej narzekał na brak kobiety, ale było to co najmniej dziwne. Zwłaszcza, że on sam miał mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Tanję ledwo znał, a to jej brat miał duży udział w tym burdelu. A co do Marii... ją znał najwyraźniej jeszcze mniej, chociaż bywał z nią w łóżku. Cholera, co to były za myśli?! Zmęczony ułożył się na twardym łóżku, starając się już nie myśleć o niczym. Zasnął szybko a wstał jeszcze szybciej. Pomiędzy przybyciem a spotkaniem nie było wiele czasu. Ale skorzystał z rady tej kobiety. Yseult? Dziwne imię. Niezbyt często spotykane.

Wstał całkiem rześki. Cenna umiejętność, spania po kilka godzin i wstawania w pełni sił, przynajmniej tych umysłowych. Ten stan oczywiście minie szybciej, niż gdyby spał dwa razy dłużej, ale teraz było nieźle. Wlazł pod prysznic, wyrzucając wreszcie te sztywniackie ciuchy, które wciąż miał na sobie, pod tym kombinezonem. Sam OHU oddał, ale obiecał Barkowi, że jak nie dostarczy mu tego skurwiela co go zostawił nad reaktorem, to sprawi, że znów będą mieli same uszkodzone zabawki. Miał ochotę trzasnąć Schwarzmanna prosto w pysk. A potem poprawić. No i ten cały Bark też lepszy nie był, ale to było wliczone w koszta. Wybrał stronę już dawno, teraz należało się jej trzymać. Szalę przeważał też fakt, że spotkał tu już swoich najlepszych znajomych. Brakowało tylko jednej osoby, jego siostry. Irracjonalnie bał się o nią, chociaż nie rozmawiali dość dawno. Szansa była jeszcze w tym, że Korporacja będzie w miarę dbała o swoich obywateli, a ona była wręcz wzorowym. Niestety.

Wytarł zimnawą wodę i ubrał się już zwyczajnie. Włosów nie suszył, jak zawsze, gdy nie pracował, zaczesując je do tyłu, tak, że wydawały się po prostu nie uczesane. Czuł się dzięki temu chociaż trochę lepiej, nawet, gdy czasy roboty w ciasnym garniaku skończyły się bezpowrotnie. Po drodze spotkał Marię, co poprawiło mu humor jeszcze bardziej. Gniew, który czuł zaraz po pierwszym spotkaniu jej w Mauer najwyraźniej całkiem już przeszedł. A teraz dobrze było po prostu widzieć kogoś znajomego. Uśmiechnął się do niej i niespodziewanie objął i przytulił lekko.
-Wszystko można zacząć od nowa, mała. A my chyba powinniśmy. Dobrze cię widzieć.
Mrugnął do niej i wszedł do czegoś, co najwyraźniej miało być salą konferencyjną. Większość już tu była, zresztą niezbyt duże grono. I niezbyt długie spotkanie, w którym to ktoś mówił a oni słuchali i kiwali głową. Zadanie jak zadanie, jeśli liczył na spokojne siedzenie w bunkrze - przeliczył się. Tylko do cholery, czemu akurat oni? Gdy Bark kończył, wszedł mu w słowo.
-Jeśli chcesz nas gdzieś wysyłać, to daj wsparcie. Kilku ludzi z bronią. Prócz Malaka to nikt z nas nawet wycelować nie umie, to raz. Dwa. Ja odwalę za ciebie robotę, ty poszukasz mojej siostry. Ma na imię Agatha, mieszkała w tej lepszej dzielnicy. Nazwiska nie zmieniła, za to miała lub ma męża. Nazwisko Hogl. Wyślij ludzi, podpytaj tych na zewnątrz. Cokolwiek.
Axel nie pytał. On tylko mówił. Zaś jego twarde spojrzenie obiecywało przesrane życie w zaświatach po szybkiej śmierci. Oczywiście była to przesada, lecz strasznie nie lubił rozkazów. A ten tutaj do nich za bardzo nawykł. Stąd i odpowiedź otrzymał w tym samym tonie.

Dobrze, że chociaż Horst zawsze umiał humor poprawić. Poklepał staruszka po ramieniu, biorąc szklankę, w której już chlupotał procentowy trunek. Łyknął bez zastanowienia, przegryzając skądeś wyciągniętym słoikiem poczciwych korniszonów. Od razu zachciewało się żyć!
-Te, Józek! Pamiętasz, jak sobie z nich jaja robiliśmy tym tajnym kodem?
-Jasne! Zawsze cholero wiedziałeś jak z nich zakpić.
-Proste. Mało ze śmiechu się nie posikałem, widząc jak próbują rozgryźć nasz "tajny kod". Z której strony by nie próbowali to wychodziła im rozmowa o pogodzie. I te teksy. Ach, trochę mi tego będzie brakować. Późniejszego przesłuchania już mniej.

Roześmieli się obaj, przypijając do siebie. Niedługo potem dołączyły panie, Maria, która usiadła tuż obok już nieco rozweselonego Heintza i Tanja, której humor najwyraźniej niezbyt dopisywał. Josef już zabierał się do kolejnej historyjki, gdy wpadł zaaferowany Fixxxer.
-Ha! Znalazłem coś o tym frajerze, Axe! No co głupki?! Ważne informacje a wy patrzycie na mnie jak na idiotę.
Maria spojrzała na niego spode łba, uśmiechając się lekko.
-Pewnie dlatego, że nim jesteś.
Salwa śmiechu starych znajomych nieco zbiła z tropu hakera, który najpierw pociągnął prosto z butelki, po czym zabrał Horstowi papierosa, zaciągając się dymem. Spojrzał przelotnie na Tanję, ale Axel tylko skinął głową.
-No więc...
Fixxxer uśmiechnął się konspiracyjnie. Józef akurat beknął, co popsuło napięcie.
-Gadaj jełopie, bo zaraz przylezie.
-Dobra już dobra! Ten cały Malak, co go chciałeś sprawdzić, to oczywiście były glina. Wyjebali go, bo chronił kumpla z pracy, uwikłanego w handel prochami. Wziął na siebie całą winę, idiota. Ale w kiciu nie był, albo nie odnotowano. Później jeszcze gdzieś wypływał, jako jakiś prywatny włazidupek, ale to nic pewnego. To tyle co było w SLATE. Resztę możemy wymusić na torturach... może starodawne łamanie kołem, co?
-Fixxer!

Maria zachwycona nie była, ale faceci się roześmieli. Niestety sam Malak niedługo przylazł, siadając w kącie i w zasadzie to... siedząc. Nie chciał nawet wódki. Axel nie bardzo się nim przejmował. Podobała mu się bliskość Marii, kumpli i mimo wszystko również Tanji. Do tego dochodziła jeszcze wódka i ziółka, których nie śmiał odmówić. Fixxxer zaś miał jeszcze kilka miłych niespodzianek. Wcisnął Axelowi do ręki kilka małych przedmiotów.
-To dla was. Odbiera na niskich falach. Tak tak, niskich. Dobre nie? Jak krótkofalówka, ale potrafi obejść niektóre zagłuszacze.
Uśmiechnął się i ściszył głos, tak by tylko Heintz go słyszał.
-No i nikt was nie podsłucha. To już moje własne udoskonalenie. Wkładasz tylko w ucho, odbiornik całkiem niewidoczny. Niezłe nie?
Mrugnął okiem.
-Mi nie pozwalają iść, potrzebny im jestem, niech ich szlag. Zresztą nie wiem czy by mi się chciało. Oczywiście lubię twoją dupę Heintz i wolę jak jest w obecnym miejscu.
Roześmiał się, zresztą jak oni wszyscy. Nie było tu już w pełni trzeźwych osób, oczywiście prócz Malaka. Kumpel Axela wyjął z kieszeni małe, metalowe i nieco poobijane pudełko, wyciągając z niej coś, co wyglądało jak mały robocik.
-Mam coś jeszcze. Nazwałem go "Zdalnie-sterowany-poduszkowiec-który-podgląda-innych". Wiem, niezbyt wyszukanie. Ale przynajmniej wyjaśnia jego działanie. Wlezie prawie wszędzie, obraz z kamery ujrzysz przed oczami. Lubiłem tym podglądać jak się Ys bzyka z tym... dobra, dobra! Nie patrzcie tak na mnie, to było niechcący. Ale dobra jest.
Wyszczerzył zęby.
-Zbuduję sobie nowy. Ten niech wam dobrze służy dzieciaki!

Gdy już Fixxxer przestał gadać a zajął się bardziej wlewaniem w siebie większej ilości alkoholu, Axel nieco chwiejnie podszedł do Tanji, siadając obok dziewczyny. Myślał na szczęście jeszcze trzeźwo. Włożył jej w dłoń komunikator od hakera, jednocześnie zabierając skręta.
-Wybacz, nie wydajesz się nawykła, a uwierz mi, to ma skutki uboczne. To co ci dałem to komunikator. Włożysz do ucha i będziemy mogli ze sobą rozmawiać na niewielkie odległości. Na razie... osobiście. Mam jeszcze dwa, ale Frankowi i Yseult na razie nie będę dawał.
Uśmiechnął się do niej, chociaż wątpił by to coś dało. Potarmosił po włosach, starając się wyczuć emocje.
-Jak z twoim bratem? Zresztą, nie mów. Ważne, że żyje. Chciałbym mieć taką pewność co do siostry. Ale mam inne pytanie. Gdzie trafiłaś po tym całym zamieszaniu z portalami? Widziałem na monitorze jakiś loch, wyszłaś z niego.
Wziął ją za rękę i pociągnął lekko.
-Chodź, upijemy się. To wszystko przyjaciele. Opowiesz mi w trakcie.
Przekrzywił lekko głowę, czekając. Nie zamierzał jednak naciskać, chociaż lepiej dla tej dziewczyny byłoby, gdyby się zgodziła. Ku jego zadowoleniu skinęła głową po chwili namysłu. Dobre i to. Uśmiechnął się do niej jeszcze raz. On nie zamierzał popadać w depresję. Ziółka pomagały.
 
Sekal jest offline