Shaleen rozłożyła się wygodniej. Do środka weszło właśnie kilku potencjalnych klientów. Zaczęła przyglądać im się uważniej, choć z pozoru od niechcenia. Powoli przenosiła swój badawczy wzrok z jednego na drugiego. Cóż, niektórzy byli niczego sobie. Wreszcie jeden z nich, całkiem przystojny, obejrzał się w jej stronę. Shaleen spojrzała mu w oczy, uśmiechając się uwodzicielsko. Mężczyzna podszedł do niej i usiadł na kanapie. Okazało się, że wcale nie przyszedł tam szukać jedynie rozrywki. Złożył Shaleen bardzo interesującą ofertę pracy... "Och, tak! Nareszcie coś ciekawego... Będę mogła odpocząć od tych napalonych i nieokrzesanych pijaków. Tak, to mnie powinno na jakiś czas ustawić..." - pomyślała od razu.
W istocie, takich ofert zbyt często nie dostawała ostatnimi czasy. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy aby nie wyszła z wprawy, ale - jak sama mawiała - to jest jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina...
- [...] podzielimy się kasą... - dodał na końcu mężczyzna. "Ha! Naiwniak... Ależ oczywiście, że się podzielimy... oczywiście..." - prychnęła w myślach, usilnie powstrzymując się od parsknięcia drwiącym śmiechem.
- Zgoda?
Shaleen spojrzała mu głęboko w oczy i powiedziała ponętnym głosem:
- Tak. Zgadzam się. |