Shaleen wysłuchała uważnie instrukcji zleceniodawcy, po czym przytaknęła mu powoli.
- Rozumiem. Zatem oczekuj mnie dzisiejszego wieczora - powiedziała niezbyt głośno na odchodne i wolnym krokiem ruszyła w stronę centrum miasta.
Shaleen doskonale wiedziała, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Wiedziała również, że w jej skąpych ciuszkach nie wyda się bogatemu magnatowi osobą szczerą. Postanowiła więc poszukać jakiegoś sklepu z dobrą odzieżą, godną szlachty. Ważnym jednak było, aby sprzedawca był mężczyzną. Gdy wreszcie udało jej się odnaleźć takowy sklep, weszła do środka i zaczęła leniwie przeglądać się w lustrze, zmysłowo wymacując sobie talię i uda dłońmi.
- Jakaż suknia by na mnie pasowała? - zastanawiała się na głos, mówiąc lekko uwodzicielskim tonem.
Wreszcie spojrzała na ekspedienta:
- Czy mógłby mi pan pomóc? Potrzebuję sukni na bal królewski... |