Padwen obudził się gdy tylko światło dnia musnęło jego powieki. Schował dziennik i przypiął miecz. Wychodząc spojrzał na broń, w jego głowie zaświtała myśl. Kuszę, bełty i noże zostawił w karczmie więc... Cofnął się i wziął lekką kuszę, 5 noży i długi miecz jednoręczny. Broń była bardzo dobrej jakości, miecz wziął bo, potrafił posługiwać się dwoma mieczami naraz. Wystarczyło kupić bełty. Odpowiednio uzbrojony wyszedł z pokoju i po cichu wymknął się z domu. Świeże powietrze obudziło go do końca. Ruszył ku karczmie, po drodze zamierzał kupić bełty. Na targowisku, które mijał zauważył odpowiednie stoisko.
- Poproszę 20 bełtów. - powiedział i podał pieniądze sprzedawcy. Ruszył do karczmy szybkim krokiem. Dotarł do celu po około 15 minutach. Przed drzwiami poprawił lutnię i miecze. Zaraz po wejściu uderzył go zapach tytoniu i alkoholu. Zajął stolik i poprosił kelnerkę o obfite śniadanie i kufel piwa.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |