Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2008, 22:57   #4
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Ostatnie dni niepokoiły wielce Georga, który słyszał o jakich wojnach w okolicy, choć nikt nie określił gdzie owe walki trwają. Nie to że bał się wojen. Nieraz przemierzał całe imperium samemu szukając jakich potyczek bo w walce wielce się lubował, a niestraszna mu była krew nawet ta lejąca się potokami. Lecz jakże tu się nie bać gdy owe walki mogą dotykać jego ojczyźnianej ziemi, ojca i matki? Jechał więc ogarnięty strachem, ten co nieraz ruszał do bitwy przeciw potężniejszemu wrogowi, w pierwszych szeregach ścierał się z olbrzymimi armiami, ten gotów był skoczyć w ogień byle dochować danego słowa teraz się bał. Wracał więc szybko do domu, do Cardani by przekonać się, iż życie tam jest tak samo spokojne jak było zawsze...
W końcu dotarł do Verd, gdzie miał nadzieje rozwiać długo gromadzone wątpliwości. Niestety o dziwo i tutaj nikt nic nie wiedział. Postanowił więc zostawić swój wóz wraz z sługami w gospodzie, a jak wszytko się rozwiąże, posłać po pachołków już z domu. Dołączył się również do osobliwej drużyny- młodej kobiety, elfa i krasnoluda, którzy następnego dnia mieli zawieść list do księcia Gerda (znał go, jako że nie daleko od jego ziem znajdował się pałac księcia), samemu również na tym co nie co zarabiając, ale co ważniejsze było mu po drodze do domu.
Nie wiele z nimi rozmawiał, był raczej przybity niepewnością, a gdy dotarli do granicy jego obawy sie wypełniały. Opuszczona komora celna zwiastowała sytuację w Cardani. Resztę nadziei stracił gdy zauważył dąb, postawnej postury z którego prócz liści i gałęzi wisiały trupy wisielców. Dziesiątki. Później zauważył czarny dym unoszący sie nad doliną. Usta same otwierały się Georgowi gdy dojeżdżając do upiornego drzewa dostrzegał kolejne szczegoły makabrycznej sceneri. Kilku wojów, chłopi, baby i dzieci... prócz wisielców nie któży przybici do drzewa, kilku leżało bezwładnie na ziemi, pewno galęzie nie wytrzymały. Usta same sie kilka razy otwierały, lecz za każdym razem rycerzowi udawało sie opanować swoją twarz. Kilka razy już widział podobną scenerię, poplecznicy chaosu lubowali się w takowych masakrach, choć i spotkał ludzi z imperium co potrafili dokonywać podobnych jatek, ale nigdy nie zrobiło to na nim takiego wrażenia. Zsiadł z konia ciągle przyglądając się kolejnym trupom, nic jednak nie mówił, nic też nie okazywał, stanął tylko nieco z tyłu nadal nie mogąc wyjść z swoistego szoku. Ostatnie złudzenie podpowiedziało mu że to może bandyci... Lecz jacy zbójcy zaatakowaliby tak dużą wioskę dotego z zbrojnymi? "A więc jednak..."
Georg był już nie młodzian, wiosem mógł mieć 30 parę, choć doświadczone brązowe oczy dodawały mu przynajmniej 10 lat. Nie był zbyt wysoki, ale za to pokaźnej postury z mocnymi barami. Nie golił się często więc zarost miał przynajmniej tygodniowy, a krótkie ciemne włosy w nieładzie i tłuste. na sobie nosił lekka zbroje, na którą założony miał płaszcz podróżny. Dwa sztylety za pasem, miecz pokaźnej wielkości w przy boku, ana koniu dodatkowo krótki łuk z zapasem strzał, tarcza żelazna herbem i niewielki toporek dobry i do walki i do zbierania drzewa na opał.
- Przeszukajmy domy. - powiedział elf. - Może znajdziemy coś, co pomoże nam wystrzec się podobnego losu. Albo dopaść winowajcę.
-Przeszukajmy domy.-powtórzyła kobieta o imieniu Ann, jakby w szoku, po czym dodała żywszym - Może ktoś ocalał!
"Albo może znajdziemy łopaty by ich pochować" pomyślał gorzko Georg, próbując ocenić, ile oni tutaj już wiszą. Nie spodziewał się znaleźć wiele w pogorzelisku wsi, nie liczył na cud znalezienia kogoś przy życiu, prędzej kolejne trupy, i więcej śladów, kto to uczynił.
Trzeba będzie szybko ich pochować i ruszyć dalej w trasę- powiedział cicho do pozostałej dwójki, gdy Ann biegła już w stronę chmury dymu- Ocalałych bym się raczej nie spodziewał, śladów być może, pewno więcej trupów. Może jszcze zdazymy się uwinąć z tym przed zmrokiem- spojrzał jeszcze raz na dąb, na krasnoluda i elfa po czym ruszył za dziewczyną.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline