Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2008, 09:42   #34
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Bandyci byli wyraźnie podekscytowani.
- Udało się, kurwa, udało. Nawet lepiej niż zakładaliśmy. Coś chyba tamci namieszali, ale udało się. Mamy skurwiela, rozumiecie?
Prawdę powiedziawszy nic z tego nie rozumiała. Przysłuchiwała się rozmowie dwóch napastników wyłapując z tej paplaniny jakieś strzępki informacji ale nie potrafiła poskładać ich w logiczną całość. Nie mogła także pozbyć się wrażenia, że chcą ich tutaj zwyczajnie pozabijać.

Wleczone po podłodze zakrwawione ciało zostawiało za sobą szkarłatną smugę. Joasie przeszedł dreszcz. Znów odezwało się w niej jakieś poczucie, że powinna coś zrobić ale prędko zdławiła je w sobie.
Obiecałaś już trzymać język za zębami i się nie wychylać – próbowała nakłonić siebie samą aby już się w nic nie angażować, po prostu odpuścić.

Po chwili któryś z napastników znów rozpoczął przemowę.
- ...Dlatego jako znak dobrej woli większość z was opuści to miejsce. Zostawimy tylko nielicznych, jako gwarancja tego, że nikomu nic się nie stanie...

Ani przez moment nie łudziła się, że trafi do grona uwolnionych szczęśliwców. Prawdę powiedziawszy nie wyglądała wcale na zaskoczoną gdy bandzior wskazał ją palcem. Przez chwilę zaśmiała się nerwowo pod nosem, a potem zmełła siarczyste przekleństwo i zaczęła podnosić się do pionu.

Mój dzisiejszy pech jest wręcz niewiarygodny – pomyślała ze złością – Co jeszcze mi się przytrafi? Spośród tłumu ludzi wybrał piątkę i oczywiście musiałam zostać wspaniałomyślnie wyróżniona! Czuję się kurwa zaszczycona! Dziękuję członom akademii, bogu, mojej matce i trzem skurwielom, którzy tego pamiętnego dnia postanowili uczynić ze mnie zakładnika. To prawdziwy kurwa zaszczyt! - przeklinanie zaczęło jej się dziwnie podobać. Akcentowało dobitnie jej wzburzenie. Nie do końca też rozumiała skąd u niej ten irracjonalny przypływ wisielczego humoru. - Przez ten stres przestaję rozsądnie myśleć – pomyślała jeszcze a na jej twarzy wykwitł krzywy grymas - Jeśli na koniec dnia moje serce nadal będzie pompowało krew stanie się istny cud.

Całkiem żwawo zerwała się do pionu i zdecydowanym krokiem ruszyła w wyznaczonym kierunku. Zmrużyła oczy i zmarszczyła czoło. Kiedy mijała jednego z napastników miała tak zaciekłą minę, że sam Clint Eastwood by się jej nie powstydził. Jej wyraz twarzy niósł ze sobą nieme przesłanie: „Trzeba mi było kazać wyjść z resztą.”

A później młodziutka dziewczyna wpadła w panikę. Uderzyła w błagalny ton i zaczęła czołgać się niezdarnie w stronę wyjścia. Bezwzględna mina ich oprawcy i stanowczy komentarz, nie pozostawiał wątpliwości, że facet się nie ugnie i nie przystanie na jej pokorne prośby. Kiedy Joasia kierowała się do okienka numer 1 i mijała pełzającą po podłodze dziewczynę, przystanęła na moment i nawiedziło ją pewne wspomnienie. Przez ułamek sekundy, niczym flesze z aparatu, przemknęły jej przed oczmi intensywne obrazy z przeszłości.

To chyba było w zeszłym roku, w okolicy jesieni. Gdy wychodziła rano do pracy na klatce schodowej fruwał uwięziony tam gołąb. Musiał wlecieć przez któreś z uchylonych okien ale za nic nie potrafił odnaleźć na powrót drogi na zewnątrz. Desperacko bił skrzydłami i szamotał się po ciasnym pomieszczeniu i raz za razem rozpędzał się tylko po to, by uderzyć z hukiem wprost w szybę zamkniętego szczelnie okna. Szarpał się opętańczo by po chwili znów powtórzyć ten rozpaczliwy manewr. Spieszyła się wówczas, więc zbiegała po prostu schodami w dół, ale jeszcze kilka razy usłyszała ten przejmujący łomot. Wieczorem po powrocie do domu zastała na półpiętrze drastyczną scenę. Szyba wysmarowana była krwią a ptak wpatrywał się w nią martwymi pustymi oczami. Jeden z wewnętrznych głosów przekonywał ją, że to tylko cholerny ptak i nie warto zaprzątać sobie incydentem głowy, drugi jednak potępiał ją za obojętność. Mogłaś uratować mu życie, wystarczyło otworzyć kilka okien...

Teraz Joanna wpatrywała się w panikującą nastolatkę i przypomniał jej się widok tego nieszczęsnego bezmyślnego gołębia. Jeszcze raz zerknęła na napastnika tylko po to by przekonać się, że nie da za wygraną, że nie zmieni swojej decyzji. Jego mina była zajadła a we wzroku czaiła się groźba.
Taka młoda dziewczyna – pomyślała – Ma całe życie przed sobą. Pewnie rodzina będzie się o nią martwić, a teraz jest tu sama i zdana jedynie na siebie. Szlag! - zwolniła krok - A wydawało mi się, że wyczerpałam już na dzisiaj pokłady litości.

Zatrzymała się tuż przed dziewczyną i wyciągnęła dłoń w jej kierunku:
- Chodź. No już, podnieś się i chodź ze mną. On cię nie wypuści. Rusz się proszę, zanim zrobi ci krzywdę. - Nie mogła oferować jej więcej ponad tą pomocną dłoń. Chciała jej powiedzieć żeby się nie martwiła. Zapewnić, że wszystko będzie dobrze, ale podświadomie odczuwała, że wcale dobrze nie będzie. Miała nadzieję, że tamta oprzytomnieje po prostu nim bandyci zareagują na ten akt nieposłuszeństwa.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 17-07-2008 o 09:56.
liliel jest offline