Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2008, 13:27   #35
Redone
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Ciepłe łzy zostawiały smugi na policzkach Róży. Zaczęła tak bardzo szlochać, że wydawało się, iż się po prostu zaraz udusi. Zamknęła oczy i starała się odciąć od tego świata. Przestała się czołgać tylko zwinęła się w kłębek i płakała. Jak dziecko, którym przecież była.

Zakładnicy mieli wrażenie, że wobec okazanego nieposłuszeństwa, dziewczyna zostanie zaraz zmasakrowana. Tylko czekali aż bandzior podejdzie i albo jej przyłoży, albo od razu zastrzeli, bo po co się przejmować jakimś dzieciakiem.

Ale wtem kobieta, która już zdążyła sie narazić, ponownie stanęła w czyjejś obronie. Gest wyciągniętej ręki był jak symbol, oznaczał pomoc, dobre serce, ciepło, przyjaźń i wiele innych. Róża nie wiedziała czym był pokierowany ten konkretny gest, wiedziała natomiast że ona sama pewnie nie wyciągnęła by ręki w takiej sytuacji. W pierwszej chwili mając zamknięte oczy i płacząc nie zauważyła wcale, ze ktoś chce jej pomóc. Była zagubiona, rozdarta między dwiema możliwościami jakie miała. I była prawie pewna, że obie możliwości kończyły się śmiercią.

I wtedy zobaczyła wyciągniętą w swoją kierunku rękę.

Przed oczami stanął jej obraz z dzieciństwa, gdy idąc z mamą przez park jadła loda, i potknęła się. Starła sobie kolano a lód, który wylądował na ziemi, był już nie zdatny do zjedzenia. Zaczęła wtedy płakać najgłośniej jak potrafiła, była smutna, bo przecież dla dziecka stracony lód i zdarte kolano to tragedia. Ale mama podeszła do niej i wyciągnęła rękę, mówiąc, że nic się nie stało, i że zaraz dostanie drugiego loda.

Róża zdawała sobie sprawę, że teraz nic słodkiego nie dostanie. Ale może jeśli jednak wstanie z tej podłogi, jakoś uda się uratować życie. Tak, stawka była o wiele większe, niż kiedy była dzieckiem. Chwyciła dłoń kobiety i pozwoliła zaprowadzić się pod okienko, zupełnie jakby była marionetką. Łzy nadal spływały z oczu, ale już nie szlochała, nie błagała, i nie patrzała na rabusiów. Na jej twarzy zapanował dziwny spokój.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline