Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2008, 23:17   #6
Manni
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Trupy na drzewie były dość świeże, wisiały tutaj nie dłużej niż dzień, góra półtory. Większość dyndała spokojnie na wietrze, reszta była przybita za pomocą różnego rodzaju prętów, złamanych włóczni czy wyszczerbionych mieczy. Najgorsze było w tym to, że wisiały tam również dzieci. Były one całkiem symetrycznie poukładane wokół drzewa, widać już nie starczyło dla nich sznura czy prętów. Mężczyźni byli mocno poranieni, szczególnie Ci wyglądający na wojaków, większość nie z okazji walki, a bardziej tortur. Wypalone oczy, powyrywane paznokcie czy palce sterczące pod różnymi dziwnymi kątami dawały do zrozumienia ile Ci ludzie musieli przejść. Część kobiet było rozebranych, lub też na wpół rozebranych, mogliście tylko wyobrażać sobie co one musiały przejść, staraliście się szybko odegnać te myśli. Kora drzewa była czerwono brunatna. Nad wami skrzeczały wrony, którym przerwaliście właśnie posiłek. Odwróciliście wzrok powoli i w milczeniu schodząc w dół wioski. Owa wioska paliła się bujnym i żywym ogniem, nie mieliście nawet szans na podejście bliżej, żar bijący od płonących domów, i stodół (prawdopodobnie wypełnionych sianem lub słomą, sądząc po wysokości ognia), był tak wielki, że nie mieliście szans nawet wejść do wioski, co dopiero czegoś szukać. Wioska była zbudowana na planie koła (jak większość tutaj), w środku był mały rynek oraz niewielka kapliczka oraz niewielki dom, prawdopodobnie należący do wujta lub kogoś w tym stylu. Po kilku godzinach udało wam się dostać do środka owego "koła", było niemożliwie gorąco. Ziemia była niemal przeorana przez ślady kopyt. Przed domkiem stojącym na środku wbite były cztery włócznie, na nich nabite były cztery głowy. Jednej kobiety, jednego starca, jednego mężczyzny przez czoło którego przechodziła szeroka blizna oraz jednego dziecka.
Ta robota nie była raczej dziełem bandytów (tych z którymi przyszło Wam walczyć już kilka razy), oni nie porywali się na całe wioski i nawet największe opryszki zostawiały w spokoju dzieci, i starców, z kobietami to różnie bywało, to tutaj wyglądało na "coś większego", co więcej, chata celnika była pusta, nie było nawet ciała czy śladu na to, że ów celnik mógł wyjechać. Wszystkie rzeczy były zostawione.
Serce wam pękało na myśl o tamtym drzewie, lecz bez niezbędnych narzędzi niewiele zrobicie, a szukanie tutaj czegokolwiek mijały bo się z celem, pożar mógł hulać jeszcze co najmniej przez całą noc, jeśli nie dłużej. Poza tym, nawet z łopatami, ściągnięcie wszystkich ciał i pochowanie ich zajęło by Wam bardzo dużo czasu, za dużo. List ciążył Wam odpowiedzialnością w kieszeni, a doskonale znaliście konsekwencje nie dopełnienia terminu... Odczuwaliście lekki niepokój związany z tym co możecie jeszcze ujrzeć na swojej drodze, lecz ominięcie tego terenu zajęło by wam co najmniej trzy tygodnie, tak więc to też nie za bardzo Wam pasowało, wyszliście z wioski, patrząc na prawo widzieliście ponury dąb, od lewej bił żar palącej się wioski.
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline