Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2008, 23:08   #2
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Najpierw hotel – odpowiedziała rzeczowo Simone. Mówili po niemiecku, naturalnie wybrali język, w którym najlepiej się rozumieli. W którym rozmawiali ze sobą od dziecka. – Chcę się odświeżyć. Podróż mnie wykończyła. Nie mówiąc o całej tej sytuacji w Europie. Nie chcę do jasnej cholery już tam wracać, Erick. Parszywe pismaki nie zostawili na mnie suchej nitki.

- Lepiej strzelają z ołówków niż my z automatów. Ale nie martw się i po prostu o tym nie myśl. Tu gazet europejskich nikt nie czyta, a gdyby nawet, to tamtejsze decyzje izb lekarskich nie mają tutaj znaczenia. Morcinek jest przyzwoitym facetem. Z niejednego pieca chleb jadł i zna się na ludziach. Posadę masz pewną, a teraz - kiwnął dłonią na taryfę i dodał - jedźmy.

Eryk odebrał od niej bagaże i żwawym krokiem ruszyli do taksówki. Simone wsiadła tuż za nim. Była ładną drobną blondynką o dużych niebieskich oczach i złocistej karnacji. Kiedy się uśmiechała w jej policzkach pojawiały się urocze dołeczki co czyniło jej uśmiech jeszcze bardziej promiennym. Ubrana raczej po męsku, z rękami wetkniętymi głęboko w kieszeniach. Wchodząc do taksówki zapaliła jeszcze papierosa bez filtra. Dym szybko wypełnił wnętrze samochodu. Eryk z naganą w oczach uchylił szybę od strony pasażera.

Taksówka wysadziła ich przed samym wejściem do hotelu. Jej brat wręczył kierowcy banknot, na co skrzywiła się lekko, ale nie wypowiedziała słowa protestu. Znów była bez grosza przy duszy. Zupełnie jak wtedy gdy wysłał ją do Francji i opłacał jej studia. A teraz na dodatek załatwiał jej pracę. Czuła się wyjątkowo podle. Zupełnie od niego zależna i niezaradna. Miała trzydzieści dwa lata i za grosz samodzielności. Ta myśl jeszcze bardziej ją przygnębiła.

Hotel nie był wysokich lotów ale jej ostatnie mieszkanie w Paryżu niewiele odbiegało od tegoż standardu. Rzuciła na łóżko walizkę a sama zdjęła z siebie ubranie i pognała do łazienki. Był niewiarygodny upał a wilgoć w powietrzu utrudniała oddychanie. Chłodna woda zadziałała jednak nad wyraz kojąco. Eryk coś krzyknął ale szum wody wszystko zagłuszył. Wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem i posłała mu pytające spojrzenie:
- Słucham?
- Mówiłem tylko, że bardzo cieszę się, że jesteś Simone. Ale, wiesz, tu się zapowiada naprawdę ostry okres. Wschodnia granica wrze. Dobrze cię widzieć, ale trochę się o ciebie boję. Może sensowniejsza byłaby Kenia? Tam po rozruchach w ubiegłej dekadzie jest już spokojniej.
- Daj spokój - rzuciła mierzwiąc dłonią mokre włosy - Przynajmniej będziesz mnie miał na oku. Nie narzekaj, Erick. Przez cały ten czas w Paryżu dawałam sobie bez ciebie radę. Nie musisz się mną opiekować, nie jestem już małą dziewczynką.
- Owszem w Paryżu był OAS i trochę zamieszek, ale tutaj to coś poważniejszego. Mamy regularną wojną. Chociaż, masz rację, przynajmniej będę cię miał na oku.
- Przestań wreszcie. Rozumiem co masz na myśli – powiedziała Simone bez zastanowienia - Łożyłeś na mnie swoje ciężko zarobione pieniądze, chciałeś abym wyszła na ludzi a ja zaprzepaściłam tą szansę. Pojęłam. Wyrzuć to wreszcie z siebie! – wyjęła z torebki papierosa bez filtra i zaciągnęła się głęboko. A potem odpaliła od niedopałka kolejnego i znów wypaliła do samego końca jakby miało jej to pomóc nieco ochłonąć.
- Simone, nie osądzam cię – odrzekł Eryk bez cienia wzburzenia. Wyciągnął z kieszeni grzebień i poprawił nienaganną wystylizowaną fryzurę błyszczącą od nadmiaru brylantyny. Potem spojrzał jej w oczy i dodał spokojnie - Jesteś moją siostrą, cokolwiek zrobisz będę z tobą. Nasza rodzina zaliczyła kilka wpadek ale rodzinie trzeba co nieco wybaczyć - uśmiechnął się do niej łobuzerskko i puścił oko jakby faktycznie cała sprawa niewiele go obeszła. Nie była pewna czy się za to na niego wściekać czy okazać wdzięczność.

Zeszli schodami na dół. Simone chciała zahaczyć o bar. Od progu zamówiła podwójną whiskey ale Eryk złapał ją za uniesioną rękę i pociągnął do wyjścia.

- Może innym razem – syknął do barmana. Zmierzył ją potępiającym spojrzeniem i poprowadził za sobą. Nie sprzeciwiała się choć oddała by teraz wiele za łyk ciężkiego alkoholu.
- Nie chcesz chyba pokazać się cuchnąca gorzałą u swojego przyszłego przełożonego? To konkretny człowiek, nie przesadzaj Simone. I tak już dużo dla ciebie zrobiłem, czas byś i ty zaczęła o sobie myśleć.
Nie odpowiedziała nic. Wzruszyła tylko ramionami i odpaliła kolejnego papierosa. Gdy wyszli z hotelu słońce wciąż nie dawało wytchnienia. Eryk zatrzymał nadjeżdżającą z naprzeciwka taksówkę. Miała niebawem spotkać majora Morcinka. Faktycznie powinna dobrze wypaść jeśli chce załapać się na tą robotę. I tak ma szczęście, że w ogóle pojawiła się szansa pracy w zawodzie. Nawet jeśli jest to zapomniane przez boga Kongo.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 23-07-2008 o 21:55.
liliel jest offline