Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2008, 23:22   #7
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Nieco dalej za srebrnowłosym elfem i zakapturzonym mężczyzną powoli kroczyła wysoka, zgarbiona postać. Jej twarzy, podobnie jak u idącego przodem jegomościa, nie było widać spod obszernego kaptura szarobeżowego, ciągnącego się po ziemi płaszcza, wyszywanego ozdobnymi runami. Sądząc po gabarytach, był to mężczyzna, ale jedyną niezasłoniętą wysłużonym okryciem częścią ciała był fragment szyi, więc mogło to być jedynie pozorne wrażenie. Z długich, luźnych rękawów nie widać było nawet dłoni. Ów człowiek wyglądał na bardzo zmęczonego, zupełnie jakby przed chwilą wrócił z bardzo dalekiej podróży. Momentami wydawało się, że zmuszanie do ruchu odzianych w wysokie, czarne buty nóg sprawiało mu ogromną trudność. Po pewnym czasie gwar rozbrzmiewający zza pałacowych ścian został przerwany przez uzbrojonego po zęby elfa.
- Chyba powinniśmy się trochę zapoznać, nim zaczniemy współpracę. Może ja zacznę. Me imię to Oropher z rodu Vardamirów. Jestem zmiennokształtny, umiem przybrać dowolny kształt jaki widziałem. - zwrócił się do dwóch idących w jego pobliżu zakapturzonych osób. Po jego słowach zapadła cisza, jedynie idący z przodu mężczyzna spojrzał mu na moment w oczy. Po chwili spod kaptura trzymającej się z tyłu postaci do uszu pozostałej dwójki dotarło ciche westchnięcie, zapewne wyrażające poirytowanie. Co do tego, że był to głos męski, nie można było mieć wątpliwości. Kiedy Oropher teleportował się gdzieś dalej, zgarbiony mężczyzna zwolnił na chwilę i podniósł głowę. Najwidoczniej nagłe zniknięcie zmiennokształtnego zdziwiło go, ale nie na tyle, żeby stanął w miejscu. Nie widząc już elfa z tak dużej odległości, zaczął stawiać kroki w tym samym tempie co poprzednio. Kiedy doszedł do kamienia, na którym siedział oczekujący na pozostałych członków nowo powstałego oddziału srebrnowłosy, wyraźnie zaciekawił się amuletem wiszącym na jego szyi i przyglądał mu się w milczeniu.
***
Uderzenie oszołomiło na chwilę Ronhaara. Pod wpływem ciosu odchylił się na tyle, że kaptur zsunął mu się częściowo z głowy, odsłaniając nieogolony podbródek. Działając odruchowo, mężczyzna wypowiedział długą i skomplikowaną formułę zaklęcia tak szybko, że wszystkie słowa zdawały się być jednym i tym samym wyrazem. Nagle z prawego rękawa płaszcza Ronhaara, zamiast dłoni, z ogromną prędkością wysunął się atramentowoczarny, podłużny i ostro zakończony kształt, o grubości zbliżonej do ramienia dorosłego człowieka. Miał nierówną, chropowatą powierzchnię, a w kilku miejscach wyglądał, jakby został przez coś lub kogoś nadszarpany, czy ugryziony. Jego końcówka była bardzo cienka, cały czas się wydłużała i samoczynnie wygładzała, w przeciwieństwie do reszty, która formowała się coraz bardziej chaotycznie. Całość przywodziła na myśl pomalowaną na czarno lancę, wykonaną przez wyjątkowo kiepskiego kowala. Ten dziwaczny kształt, wysuwając się z rękawa mężczyzny, wydawał się być czymś w rodzaju przedłużenia jego ręki. Pomknął on na spotkanie z klatką piersiową zwalistego mężczyzny, który zaatakował Ronhaara. Na spotkanie zapewne tragiczne dla niego w skutkach.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"

Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 27-07-2008 o 12:14.
TwoHandedSword jest offline