No i po OT. Było tak świetnie, ze aż chce sie używać niecenzuralnych słów
Szkoda było wracać. Przede wszystkim niesamowici ludzie potrafiący wczuć się w klimat. Przyjaźni nam sojusznicy z Bounty Hunters - dzięki nim mieliśmy o wiele łatwiejszy start. I po prostu tyle fajnych rzeczy aż ciężko mi to ułożyć i zorganizować
Na początku neiw iele się działo. Prezentacja frakcji (bardzo fajna z resztą, no może oprócz pokazywania tyłka przez Kozę jeśli dobrze pamiętam
). Potem integracja przy piwku, dokończenie obozu. Na następny dzień też z początku nie wiele się działo. Ale jak już się zaczęło to olaboga rety. Knucie, plotkowanie, sprzedaż i kupno informacji, danie się nabrać na trefne informacje i postawienie całego obozu w stan podwyższonej gotowości
A najlepiej chyba wspominam granie w ping-ponga przez megafon o 5 nad ranem z bramą numer 2 kiedy to dostałam ksywę kobieta-otuliniak
Tak, bezcenne przeżycia
A oprócz tego wyprawy nad jeziorko, spacery po okolicy, patrzenie na wiszące nisko nad horyzontem słońce przecinane przez krople deszczu.
Z resztą sami zobaczcie jak niektórzy świetnie się do OT przygotowali, szczuneczek dla nich.