„Dlaczego to musiało się tak skończyć?” Basia czułym gestem odgarnęła zlepiony krwią kosmyk z czoła
Daniela. Jedyne, co jej pozostało, to smutek, już dawno przestała się bać. Bo i czego? Umarła już sześć razy. Pierwszy raz wraz z
Junakiem, potem cztery z bestiami piekielnymi i w końcu szósty raz wraz z
Danielem.
„Jestem niczym kot, który ma siedem żyć.” – pomyślała, a gdyby nie melancholia, zapewne by ją ta myśl rozbawiła – „
Sześć wcieleń straciłam. Zostało jedno. To ostatnie, które należy tylko do mnie. Czas więc powziąć decyzję, co z nim zrobić.”
Delikatnie ułożyła ciało powstańca pod resztką murku i odruchowo uśmiechnęła się pocieszająco do trupa - zawsze tak robiła jako sanitariuszka, żeby dodać otuchy przyjaciołom z Wigier.
Uniósłszy się teraz odrobinę,
Baśka rozejrzała się z namysłem lustrując nieskończone zastępy wroga.
„Ostatnie życie... nie dam go wam. Ostatnie życie jest tylko moje i... i postanowiłam je oddać Bogu. Niech zbawi mnie ode złego... lub przeklnie na wieki.”
Nie bacząc na wszechobecne odgłosy wybuchów i szczekanie broni, dziewczyna wspięła się na to co pozostało z parapetu wieżyczki. Z trudem zachowując równowagę, wyprostowała się, kurczowo przytrzymując się zdrętwiałymi palcami osypującej ściany katedry.
Zamknęła oczy, a jej myśli sięgnęły towarzyszy z Wigier, którzy wciąż walczyli tam na dole.
„ My wszyscy... jesteśmy o krok od spełnienia naszego losu...”
O krok od źródła konają z pragnienia.
O krok od piekła szaleją z rozkoszy.
Trzeźwieją z marzeń o krok od spełnienia.
O krok od celu własny cień ich płoszy.
O krok od tryumfu opuszczają głowy.
Podnoszą głowy o krok od wyroku.
O krok od łaski tracą dar wymowy.
Krok od przepaści przyspieszają kroku.
O krok od zemsty nagle wielcy duchem.
O krok od drogi błądzą w próżnych sporach.
O krok od czynu wolą frazy kruche.
O krok od jutra przeżywają wczoraj.
O krok od zgody pusta złość ich bierze.
O krok od wiedzy wdychają zabobon.
O krok od Boga zaprzeczają wierze.
O krok od siebie nie chcą stać się sobą.
O krok od śmierci żywot im niedrogi.
O krok od życia śnią minione kaźnie.
Gromadzą księgi o krok od pożogi.
O krok od klęski czują się najraźniej.
Tak przez godzinę, dzień, miesiąc, rok
Aż zrobią ten jeden nieuchronny krok*.
... i uczyniła ostatni krok.
* Jacek Kaczmarski, O krok