Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2008, 00:03   #1
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
[Autorski] Roma, czyli Rzym

850 r. p. n. e.

Lato tego roku było piękne. Numen nieba zdawał się mieć znakomity humor zsyłając na Siedem Wzgórz idealną pogodę. Ciepłe i słoneczne dni, z rzadka przeplatane z pojedynczymi deszczowymi. Nikt nie narzekał, uprawy potrzebowały nawadniania. Oczekiwano na prawdę wspaniałych zbiorów. Numenowi rzeki widocznie udzielił się ten nastrój bo ryby brały jak nigdy. Podobnie musiało być z numenami lasu, zwierzyny nie brakowało. Także handlarze ze wszystkich stron, walili tłumami na targowisko w wiosce. Nawet najstarsi w wiosce nie pamiętali tak dobrych czasów. Nic nie zapowiadało przyszłych zmian...

* * *

Pewnej nocy sprzed domu rybaka o imieniu Terjusz ktoś ukradł kosz pełen ryb. Nie można było wykryć winnego. W końcu nikt w jedną noc nie jest w stanie zjeść całego kosza ryb, więc w domu złodzieja musiałby zostać jakiś ślad, nie wspominając już o zapachu ryb. Dla starszych wioski sprawa była jasna:
- To musiał zrobić ktoś z zewnątrz. Wygląda na to, że na Siedmiu Wzgórzach zadomowił się jakiś złodziejaszek. - mawiali.
Ludzie szybko uznali te wyjaśnienia za prawdopodobne. Co więcej stwierdzili, że przybysz był tu pewnie tylko przejazdem, a teraz za pewne opuścił już Rumę. Jednak następnej nocy spod chat myśliwych Mezjusza i Serwiusza zginęły upolowane tego dnia sarny, w sumie cztery sztuki. Stało się jasne, że złodziej nie może działać w pojedynkę. Być może był tylko czymś w rodzaju zwiadowcy, a po pierwszym sukcesie ściągnął tu swoich pobratymców, i teraz cała ich banda ma zamiar żerować na mieszkańcach wioski.
- Trzeba wystawić warty! - twierdził jeden ze starszych o imieniu Patrynusz.
Pomysł wprowadzono w życie bardzo szybko. Na warcie stawali kolejno myśliwi, ponieważ tylko oni w wiosce mieli doświadczenie w posługiwaniu się bronią.
Wystawienie wart jednak nie powstrzymało złodziei. Ginęły kolejne rzeczy, przede wszystkim żywność i nie zostawały po tym żadne ślady. Zwiększano ilość stojących na warcie mężczyzn, ale nie dawało to nic. Bandyci wciąż niepostrzeżenie dostawali się do wioski i zabierając co chcieli tak samo się wydostawali. Co więcej pewnego dnia zaginął niejaki Ponatjusz, syn jednego z rolników.
Sytuacja stawała się coraz gorsza. Starsi łamali sobie na problemie złodziejów głowy, ale nie mogli znaleźć dobrego rozwiązania. Mieszkańcy byli coraz bardziej oburzeni. Aż w końcu pewnej nocy...


Kwintus

Pluskałeś się z radością w rzece. Nagle spostrzegłeś, że ktoś Ci się przygląda z brzegu. Szybko rozpoznałeś podglądacza, to była Fotyna. Gdy się spostrzegła, że ją widzisz zaczerwieniła się, lecz nie odwróciła się, lecz nadal wpatrywała się w ciebie łakomym wzrokiem. W końcu ośmieliła się i podeszła do brzegu. Najwidoczniej chciała ci coś powiedzieć. Otworzyła usta, lecz nie wydobyły się z nich żadne słowa. Usłyszałeś natomiast długi, krowi ryk...
Rzeka i Fotyna rozmyły się. Zorientowałeś się, że to był tylko sen. Jednak ryk był prawdziwy, wciąż trwał, aż nagle zapadła cisza. Po chwili usłyszałeś krzyki ludzi wybiegających ze swoich domów...

Serwiusz

To była twoja kolej na trzymanie warty. Krążyłeś wokół wioski, ale nie miałeś nadziei, że coś wypatrzysz. W końcu złodziejom tyle razy udawało się dostać niepostrzeżenie do środka, dlaczego akurat ty miałbyś być tym który ich zauważy. Nagle usłyszałeś jakiś dziwny dźwięk. Nie zorientowałeś się od razu kto lub co go wydało. Po chwili zobaczyłeś przebiegającego w pobliżu swego najlepszego przyjaciela Todriusza. Todriusz miał wartę, podobnie jak ty, trzymał w ręku włócznie. Gdy cię spostrzegł zawołał:
- Szybko Serwiuszu, może wreszcie uda nam się ich złapać!

Terjusz

Przeklęta sieć! Musiała się zahaczyć o jakiś badyl na dnie i cała się rozpruła. Wszystkie ryby z dzisiejszego połowu ci przez to czmychnęły. Jedno było pewne, to nie był twój dzień. Dobrze, że się już skończył. Nie zapowiadało sie jednak, żebyś mógł dzisiaj smacznie zasnąć. Trzeba było naprawić sieci przed jutrzejszym dniem.
Nagle usłyszałeś ryk, a chwilę potem odgłosy zamieszania na zewnątrz...
 
Col Frost jest offline