- Moment. Nie tak szybko - powiedział cicho Valnor, z lekkim uśmieszkiem. - Najpierw mi wyjaśnisz kim jesteście i dlaczego nas zaatakowaliście.
Valnor nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Trzeba przyznać, że w czasie tej walki go nie brakowało. Rozejrzał się po towarzyszach. Wyglądali nie najgorzej, a przynajmniej wszyscy byli żywi.
W pewnym momencie jego uwagę przykuł jeden szczegół. Jeden z towarzyszy zamiast ręki miał... nie to niemożliwe... ale nie ulegało wątpliwości. Co prawda Valnor widział je tylko na rysunkach w księgach, ale to musiało być to. To Szpon Verbranzharra!
Kapłan nie mógł w to uwierzyć. Jak ktoś mógł się do czegoś takiego posunąć. "Ale później się nim zajmę. teraz mam z tą dwójką do pogadania."
- A więc? Długo mam czekać? - zwrócił się znów w stronę mięśniaka. |