- Tom! - pośród drzew rozniosło się wołanie -Tom! Czombe wraca! - krzyczał mężczyzna biegnący w stronę Tomasza.
- Gdzie wraca? O czym ty bredzisz? - Dzik spojrzał na kolegę z zdziwieniem na twarzy.
Młody Brytyjczyk zatrzymał się i przez chwile łapał oddech.
- Mówię ci, Czombe wraca! Nie ma sensu siedzieć w tej dziurze i pilnować durnej kopalni. Będą formować żandarmerie. Jedziemy? - chłopak wydawał się rozradowany
- Hmm, wiesz, że to nie głupi pomysł? - zamyślił się na chwilę - Leopoldville pewnie?
- Tak. Bierzemy co nam winni i jedziemy.
- Dobra - Tom kiwnął potakująco w stronę Charlesa. 15 listopada Leopoldville
- Gdzie on się do cholery podział? Miał tu na mnie czekać... - poirytowany Tomasz dopalał papierosa, wypatrując jednocześnie swojego kolegi, którego poznał będąc ochroniarzem w firmie wydobywczej. - Gorąco... przeklęty kraj. Czasem zastanawiam się co jest gorsze, Afryka, czy też Syberia.- rzucił na ziemię niedopałek i przygniótł wojskowym butem. - Trzeba się zabrać jednym z tych transportów. Później może go odnajdę w jednostce.
Dzik podszedł za ludźmi kierującymi się do furgonetek. Wręczono mu plik banknotów, a później zawieziono wprost do wojskowego biura.
Dzik to mężczyzna o średniej posturze ciała, wzrostu około 180cm. Ma czarny dłuższy włos z siwymi kosmykami. Twarz zdobi mu dość krótko przycięta broda. Piwne oczy z ponurym znudzeniem obserwują otoczenie. Na szyi ma zawieszony mały, złoty krzyżyk.
Wraz z szóstką innych ludzi, którzy prawdopodobnie dotarli tu drogą powietrzną, trafił do pomieszczeniu gdzie przeprowadzano standardowe pytania rekrutacyjne. Nie rozwodził się nad tym co i gdzie robił. Właściwie poprzestał na tym, że walczył po stronie Czombego w ostatniej wojnie i że został ranny po bombardowaniu ONZ-towskiego lotnictwa. Czy to w ogóle ma dla nich jakiekolwiek znaczenie? Najemnik to najemnik.
Potem przyszedł oficer poinformować ich o tym, że nie ma dla nich transportu. Cóż, tak to już jest w nowo powstałej armii. Zawsze czegoś brakuje.
Przyszedł jednak i jakiś cywil. Mówił o tym, że trzeba działać itp. Właściwie to mogą i lecieć teraz.
Wyrwał się i jakiś z tych co tu z nim przybyli. Potem kolejny... skąd ludzie mają w sobie tyle energii? Tom przetarł dłonią spocone czoło i czekał na dalsze instrukcje oficera.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |