Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2008, 12:02   #40
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Z zazdrością odprowadzała wzrokiem szczęśliwców, którym darowano wolność. Nie było jej dane zaznać tegoż aktu łaski. Jej jak i czterem pozostałym osobom. Wszyscy razem siedzieli teraz na podłodze skupieni w jednym miejscu jak bezmyślne stado baranów, które jest przeświadczone, że wzajemna bliskość w czymś mogłaby im pomóc. Wpatrywała się badawczo w ich twarze. Zatrzymała na dłużej wzrok na najmłodszej dziewczynie, która przed momentem ufnie ujęła jej dłoń. Uśmiechnęła się do niej lekko jakby chciała dodać jej tym otuchy.

Mężczyzna do którego zwracali się „Zenek” przyklęknął przy postrzelonym i zaczął nucić jakąś zawodzącą pieśń. Kojarzyła się ona Joannie z religijnymi zaśpiewami. Nie potrafiła określić jakim językiem się posługiwał. Brzmiało trochę jak mieszanka czeskiego i łaciny. Jedno słowo cyklicznie się powtarzało. Weles, Weles... - pomyślała – Wytęż mózg Aśka. Naczytałaś się w życiu tyle książek, może coś ci to mówi?...- nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, że to słowo brzmi jak imię jakiegoś bożka. Tym bardziej w kontekście tej pieśni.

Joanna wsłuchiwała się w rytmiczny miarowy zaśpiew i mimowolnie przeszedł ją dreszcz. Ta pieśń brzmiała jak nawoływanie. Tylko kogo, a raczej co, ci fanatycy chcieli tutaj sprowadzić? Cała sytuacja jawiła jej się na granicy absurdu. O to w takim razie chodzi? To jacyś cholerni sekciarze? Czego od nich chcą? Złożyć ich w ofierze jakiemuś krwawemu bóstwu, które czczą po pracy w czterech ścianach swoich warszawskich M1? To jakiś kompletny nonsens! To nie może się dziać naprawdę!

Joanna była realistką. Nie wierzyła w nadprzyrodzone moce. W zasadzie nie wierzyła nawet w Boga. Kolejny wytwór człowieka, aby wytłumaczyć sobie kilka kwestii, których na przestrzeni wieków ludzie nie potrafili nadal pojąć. Takie dorabianie filozofii aby poprawić sobie humor. To dość przygnębiające żyć ze świadomością, że koniec końców nic na nas nie czeka, że nasze ciało zgnije w ziemi i będzie toczyć je robactwo. O ile lepiej brzmi obietnica życia wiecznego. Bzdury wymyślone na potrzeby kościoła aby skutecznie manipulować masami. Tak było kiedyś i jest po dziś dzień. Religia, bóg, wiara... to puste pojęcia. Zupełna zbyteczność, marnotrawienie czasu i własnej energii. O ileż lepiej jest skupić się na bieżącym życiu. Na tym co dzieje się tuż przed naszym nosem. Ale to co działo się przed nosem Joanny nie napawało jej optymizmem. Możliwe że robale będą paść się na moim trupie szybciej niż to sobie zaplanowałam - pomyślała gorzko.

Jej wywód przerwała seria oddana z karabinu. Przez chwilę otworzyła tylko usta w wyrazie zaskoczenia a potem zacisnęła mocno szczękę i zaczęła znów gorączkowo myśleć.
Cholera, o to więc się rozchodzi? Chcą nas zwyczajnie pozabijać? Złożyć w jakiejś rytualnej ofierze? Są tak bardzo zaślepieni przez swoje chore cele?

- Nie,nie, nie, nie... proszę, nie, nie, nie... - jedna z kobiet zaczęła szlochać, wyraźnie się rozkleiła. A to dopiero początek piekła jakie tamci chcą im zgotować. Jak reszta to wszystko zniesie? Jak ona to wszystko zniesie?

Podniosła się na nogi i po woli zdjęła z siebie płaszcz. Dotarło do niej z całą premedytacją, że może będą zmuszeni się bronić. W takiej sytuacji, choć i tak nie będą mieli zbyt dużych szans, lepiej aby nic nie krępowało ruchów. Zdjęła jeszcze szalik i rękawiczki i rzuciła je na podłogę po czym usiadła na płaszczu i na powrót oparła plecy o zimną marmurową powierzchnię.

Tylko jak mierzyć swoje szanse przeciwko trójce uzbrojonych psychopatów? Zakładnicy mają może przewagę liczebną ale to i tak niewielkie pocieszenie. Mimo to w razie potrzeby stawi opór. Nie będzie jak bezbronne ciele, któremu podrzyna się gardło, a ono patrzy z niedowierzaniem na swoich oprawców wielkimi przerażonymi oczami. Należy poczekać, uśpić ich czujność a później kiedy nadarzy się okazja trzeba będzie działać. Miała teraz pewność co do jednej rzeczy. To cholerni fanatycy i nie pozwolą im wyjść stąd cało. Podjęła decyzje, bez względu na to jak bardzo szalona się ona zdawała. Musi mieć oczy szeroko otwarte a kiedy nadarzy się sposobność trzeba jakoś stąd uciec.
 
liliel jest offline