Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2008, 15:42   #94
grabi
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Dość długa chwila czekania i niepewności, podczas której jaszczur próbował znaleźć wyjście z sytuacji. Jak sprawić, aby mógł używać broni bez żadnych przeszkód? Odpowiedzi na to należało szukać w budowie włóczni oraz sposobie jej wykorzystywania. W rodzinnych stronach Avagornisa, gdzie większość obszaru była pokryta bagnami, używano taktyki wojny podjazdowej. Mimo, iż włócznia była bronią, którą trudno było manewrować pomiędzy drzewami, to była najpopularniejsza, ze względu na możliwość wykonywania nią mocnych pchnięć, samemu stojąc w miarę bezpiecznej odległości. Dodatkowo Reptilianie po zadanym pchnięciu, błyskawicznie chowali się wraz z bronią pod wodę, dzięki czemu mogli niezauważenie zadać kolejny cios z innej strony.
Tutaj na tym lodowym pustkowiu miejsca było dość sporo, jednak w obronie przeszkadzały mu ciała jego sprzymierzeńców, do których był zwrócony plecami. Avagornis widział jedynie dwa rozwiązania. Pierwszym było zmniejszenie pola, którego broniłby jaszczur. Niestety musiałoby się to odbyć kosztem Garreta oraz Metallusa, których pola do obrony musiałyby się w ten sposób zwiększyć. Drugim wyjściem było rozbicie pierścienia wrogów, który ich okrążył. On zyskałby możliwość swobodnej walki, mogąc wreszcie zataczać włócznią koła, a może udałoby się też okrążyć jednego ze stworów i szybciej go ubić? Byłoby to na pewno znaczącym ułatwieniem.

Trójka tkwiła wewnątrz pierścienia. Okrążeni mieli odczucie, iż robi się coraz cieplej, jednak było to tylko złudzenie, spowodowane tężniejącą z każdą chwilą atmosferą. Wreszcie Avagornis doczekał momentu, w którym przeciwnicy ustawili się w dogodnej dla niego pozycji. Pod wpływem gwałtownego ruchu ogonem, chmura sypkiego śniegu wzbiła się w powietrze, tworząc na moment barierę, zasłaniającą dwóch przeciwników. Nikt nie zdołał jeszcze zareagować, gdy jaszczur przeskoczył na drugą stronę chmury, dźgając włócznią jednego z zarażonych. Po krótkim „Co jest?” ze strony Metallusa, Garret wykorzystał sytuację, że jeden ze stworów, znajdujący się po jego prawej stronie nic nie widzi przez chmurę i przyskoczył do innego wroga, którego nie zasłaniał tuman śniegu. Zadane przez niego cięcie z ukosa, zostało sparowane pazurami przez przeciwnika, po czym Garret musiał zasłonić tarczą atakowany fragment ramienia. Wojownik przyjął tarczą cios, po czym przy jej pomocy odepchnął rękę, czym wytrącił przeciwnika z rytmu. Szybkie pchnięcie, wspomożone całym ciężarem ciała i potwór leżał na ziemi, przygnieciony ciężarem swego oponenta. Wzbity na chwilę śniegowy pył, przysłonił na chwilę dwójkę walczących, chowając przed resztą przebieg dalszych wypadków. Oto Garret leżał na potworze, z wbitym w klatkę wroga mieczem. Walczący przekręcił miecz o 90 stopni, czym wtórował mu ryk bestii. Miecz począł teraz rozcinać ciało stwora, kierując się w lewą stronę i mimo, iż w ramiona Garreta były wbite długie pazury, to miecz dalej robił to, co do niego należało. W pewnej chwili ze zdeformowanego ciała poczęła szybko wypływać krew, co upewniło tylko walczącego, że potwór otrzymał śmiertelną ranę, której nie mógł zatamować. Poczekał chwilę, aż stwór znieruchomieje, a zaciśnięte na jego ramionach pazury zluzują się trochę, po czym podniósł się z ziemi. Mimo otrzymanych ran mógł dalej walczyć.
Jaszczur przeskakując wznieconą przez niego chmurę, pchnął zarażonego włócznią tak mocno, iż ten został na chwilę powalony. Nie dało się jednak wykonać następnego ataku, ponieważ kolejny stwór przyszedł mu z pomocą. Był to osobnik, który znajdował się po lewej stronie Avagornisa, a po prawej Garreta. Bestia wbiła swe kły w ogon jaszczura, usilnie próbując złapać uchwyt pazurami, nieustannie ześlizgujących się po łuskach. Przeciwnik wgryzł się w ogon w takim miejscu, iż jaszczur mógł go jedynie atakować, pchając w tył tępym końcem włóczni. Zarażony dzielnie znosił kolejne razy, niestrudzenie trzymając się zębami jaszczurzego ogona. Mimo iż sytuacja wyglądała komicznie, to nikomu nie było do śmiechu. Tym bardziej, że pchnięty włócznią stwór, który do tej pory leżał ogłuszony w śniegu, doszedł wreszcie do siebie i ruszył w stronę walczących, a gdy był w bliskiej odległości, nagle wykonał skok. Avagornis zręcznie uskoczył w bok na tyle, na ile pozwalał mu dodatkowy balast „przyczepiony” do ogona i celnie pchnął włócznią, wbijając ją w podbrzusze, a następnie zadając kilka szybkich pchnięć, po to by wziąć zamach i zakończyć wszystko mocnym uderzeniem głownią w szyję przeciwnika. Jednak bestia wgryziona w ogon jaszczura w odpowiednim momencie mocno szarpnęła, rozrywając ranę na ogonie i zmieniając kierunek włóczni. Włócznia ledwie trafiła w cel, lecz zamiast rozedrzeć gardło wroga na strzępy, jedynie lekko je drasnęła. Szczęśliwie udało się jej ostrzu naruszyć aortę na szyi potwora, który chwilę później leżał na czerwonym śniegu.
Podczas, gdy Garret i Avagornis walczyli ze swoimi przeciwnikami, Metallus został zmuszony do obrony. Po tym, jak zakończył cięcie na twarzy jednego z przeciwników, drugi stwór wyrwał mu tarczę z dłoni i wbił zęby w jego ramię. Metallus począł odruchowo uderzać rękojeścią miecza w łeb potwora. Z pomocą Metallusowi przyszedł Garret, który zaatakował od tyłu zarażonego, trzymającego się za twarz. Zarażony otrzymał od walczącego silne uderzenie w tył głowy, a potem kilka ciosów mieczem w szyję. Metallus dzięki pomocy członka drużyny mógł wreszcie zająć się wrogiem wgryzionym w jego ramię. Obydwaj zaczęli na oślep uderzać mieczami w korpus zarażonego, a całość wyglądała raczej jak praca rzeźnika, niestrudzenie ćwiartującego mięso, niż jak walka. Po kilkudziesięciu uderzeniach pocięte ciało zwolniło uścisk i opadło bezsilnie na ziemię. Metallus sprawdził jeszcze czy żyje, podcinając mu gardło. I owszem tryskająca mocno krew oraz nagłe ruchy potwora utwierdziły ich w przekonaniu, iż była to tylko marna próba oszustwa. Kopniaki, które spadły na stwora, nie pozwoliły mu podnieść się z ziemi aż do całkowitego wykrwawienia się.
Ostatni zarażony tkwił wgryziony w ogon jaszczura i pomimo ciągłych prób nie udało się go odczepić. W końcu Avagornis wsunął rękę pod pancerz i po chwili wyciągnął coś, ukryte w jego dłoni. Po chwili z otwierającej się powoli dłoni wyskoczył niewielki wąż, wgryzając się prosto w twarz potwora. Zarażony padł na ziemię, jak rażony gromem, podrygując w konwulsacjach. Ornis spokojnie wspiął się po ciele jaszczura i ponownie zniknął pod pancerzem.
 
grabi jest offline