Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2008, 19:54   #8
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Kroki powoli stawały sie coraz dłuższe, aż rycerz przystanął, na tyle, by móc jeszcze spokojnie oddychać. Na twarzy czuł gorące powietrze, które falami uderzało w jego posturę. Patrzył na ogień trawiący kolejne bele domów, a jego oczy zaczerwieniały się od dymu. Zdawał się jednak w ogóle tego nie czuć, stał bowiem przy Ann, jakby niewzruszony przerażającym widowiskiem. Ale w sercu i umyśle buzowało się wielce, gdy rozważał co dalej. Nawet niewielki bodziec starczyłby teraz, by wskoczył na konia i dogonił owych zbrodniarzy, by choć dwóch zakosztowało zimnej stali jego miecza. Próbował to w sobie zgasić, wiedział bowiem, że to niczego nie zmieni, a powinien inaczej przysłużyć sie królowi, zwłaszcza w tych czasach.
Trwało to dłuższą chwile, a ocknął sie jakby dopiero gdy dziewczyna przywołała swego konia. Najcięższy ogień szybko strawił dach i co cieńsze bele, ale teraz, same ściany mogły sie bardzo długo palić, tak iż nie warto było czekać, aż to się skończy. Wiedział również ze pochówek mógł trwać zdecydowanie za długo, nawet jeśli znaleźliby 3 łopaty w tym pogorzelisku.
- Objadę wioskę dookoła. Może uda mi sie ustalić skąd przyjechali i w która stronę się udali. -powiedziała Ann. Obojętnie przyjął to oznajmienie, wiedział ze i tak będą musieli jechać traktem by zdążyć oddać list, nawet jeśli tamtędy ruszyli owi oprawcy. Mogli się oczywiście na to przygotować, ale i tak w tej chwili było mu wszystko jedno.
Ruszył na dziedziniec, omijając ostrożnie tak zabudowania, by żar doskwierał jak najmniej. Przystanął przed czterema głowami spoglądając na nie przez chwile, po czym ostrożnie zdjął każdą z nich i zamykając powieki położył je na ziemi. Odmawiał przy tym modlitwę do Sigmara i Morra, by przychylnie spojrzeli na zabitych mieszkańców wioski. Nic więcej nie mógł raczej zrobić. W przypływie wściekłości chwycił każdą z włóczni będących częścią makabrycznego postumentu i cisnął w najbliższą chatę, by tam strawił ją plomień, po czym udał się w stronę koni, by ruszyć w dalsza drogę
Rzucił tylko ponuro do reszty: -Jedźmy stąd, nic tu po nas.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline