Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2008, 23:21   #42
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Free (3); + działania; ++ zaskoczenie

Szloch Kasi brzmiał dziwnie w tym miejscu. Z jednej strony bankowe okienka, z drugiej ulica wypełniona policyjnymi autami, wozami strażackimi oraz karetkami. I do tego zapach prochu, ostry i drażniący nos. To, co stało się za kontuarem zostało litościwie oszczędzone dla siedzących pod marmurową ścianą, ale nie wiadomo, czy właśnie to, nie było straszniejsze. Mózg człowieka zaczyna podstawiać wszelkie możliwe obrazy tego, czego nie widać. Tysiące zdjęć z telewizji przedstawiających napady, zabijania zakładników oraz równie bestialskie zachowania przemykało przez głowę każdego z ludzi. I tylko zaciśnięte usta, nastawione ucho, determinacja na twarzy czy wreszcie szloch, świadczyły o tym, że stało się tutaj coś strasznego.
Jęki rannego ucichły momentalnie. Od momentu strzału nie zabrzmiał ani jeden. Nie poruszył się też nikt z napastników poza przywódcą. Po wypaleniu papierosa i przy dźwiękach płaczu dziewczyny podszedł do szklanego okienka.

- Udało się? - spytał zerkając przez szybę na coś, co leży na zimnej posadzce.
- Taa...k - zacinając się odparł Zenek. - Tylko...nie wiem...
- Nie czas już na to. Stało się i wszyscy wiemy, że tak trzeba było - głos człowieka w czarnym płaszczu był stanowczy i pewny.
- Taa...k - przytaknął Zenek.
- Dobra. To chodźcie tutaj. Zostało jeszcze jedno do zrobienia.
Zenek i Mak ruszyli do przejścia. Wyglądali na wyczerpanych i zmęczonych. Powłóczyli nogami jak ludzie po ciężkiej pracy w kamieniołomach. Szurgali ciężkimi butami depcząc krwawą ścieżkę i nie zwracając większej uwagi na otoczenie. Może nie tyle nie zwracali, co ich reakcja nie była natychmiastowa.
Przywódca podszedł do nich i spojrzał w ich twarze. Położył rękę na ramieniu każdemu z nich.
- Chłopaki, dzięki za to wszystko. Teraz już wszystko jest tak, jak powinno być. Zrobiliśmy kawał solidnej roboty. I nie pozwolimy, by to się zmarnowało, prawda?
Mak kiwnął głową.
- Tylko że tam, na dole, poszło za mocno. Było jakieś przebicie...
- Trudno - przywódca machnął jedną ręką i poprawił karabin w drugiej. - Dla nas to już nie ma znaczenia prawda?
- Dla nas nie, ale dla nich... - Zenek machnął ręką w stronę zakładników.

Czarny płaszcz ruszył w stronę zegarka. Podszedł do okienka i zerwał go wprawnym ruchem. Wcisnął głęboko w kieszeń i z zaciśniętymi ustami powiedział:
- Za parę minut nie będzie to miało dla nikogo znaczenia.
Ruszył w stronę swoich towarzyszy. Czerwono niebieskie błyski zza okna rozświetlały jego twarz oraz lśniły na skórze płaszcza. Deszcz za oknem przeszedł w ulewę całkowicie rozmazując to, co działo się na ulicy. Stłumione dźwięki syren oraz silników pojazdów zatopione zostały w ogólnym szumie ulicy oraz szmerze deszczu. Przeznaczenie nadchodziło wielkimi krokami.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline