Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2008, 21:36   #6
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Chris, Wrocław, 8 stycznia, godzina 1:15.



- Mi idzie trochę gorzej. – powiedział Chris, gdy Iza pochwaliła mu się swoimi wynikami na studiach. Poprawił czarno-żółtą opaskę na lewym przedramieniu. – Wyrzucili mnie z UW.
- Za co?
- Za kilka rzeczy – młody, dobrze zbudowany chłopak uśmiechnął się do brunetki siedzącej obok niego.
- Wymień coś. – poprosiła go.
- Skąd miałem wiedzieć, że trafię na prowadzącego, który akurat czyta całe prace zaliczeniowe? Myślałem, że nikt tego nie czyta…
- Hmm? A co w niej miałeś? W ogóle, o czym to miało być? – zainteresowała się dziewczyna. To chyba był nagły przebłysk trzeźwości.
- „Gnoza - herezja wczesnego chrześcijaństwa” - wyrecytował z pamięci nagłówek swojej pracy. – Przecież napisanie tego zajęłoby z miesiąc… Moja praca składała się z jednej strony wstępu, jednej zakończenia, pięciu stron przepisów na gofry i kilkunastu z informacjami o broni atomowej. – Iza zaczęła się śmiać, a Chris zamówił sobie kolejnego drinka.
- Gdzie mieszkasz? – zapytała dziewczyna po chwili. Chris przeniósł swoje brązowe oczy z barmana na nią.
- We Wrocławiu, oczywiście – odpowiedział trochę zdziwiony.
- Ale mi chodziło o to, skąd jesteś?
- Nadal nie jarzę, z Polski?
- Nie!...
- Tak! Wrocław jest w Polsce, powinnaś o tym wiedzieć. – dziewczyna ponownie zaczęła się śmiać, opierając się o wytatuowaną rękę chłopaka.
- Nie, mi chodziło o to gdzie masz rodzinę, a nie gdzie teraz mieszkasz, wiesz?
- A co ci się na takie tematy zebrało? Gdybym chciał gadać o takich pierdołach, to bym się umówił z profesorem Gejowskim… znaczy się Bejowskim. Wiesz, że tę ksywkę też ja wymyśliłem?
- Taa… wszyscy wiedzą. Bardzo popularna, swoją drogą. – powiedziała nie odrywając głowy od ramienia Krzyśka. Położyła dłoń na jego nogę.
- Ty chyba też potrzebujesz drinka, skoro chcesz ciągnąć temat naszego homo-profesora. Barman, dla niej to samo, co wcześniej.
- Nie chcę już mojito, za słodkie. Chcę to, co ty. Co pijesz?
- Old Canada z Colą – powiedział Chris do dziewczyny i skinął głową na barmana, który słyszał tę rozmowę. Chris zdjął muszkę z szyi. – Chcesz? Ładnie pachnie.
- Co ty, striptizerka jesteś? Wepchniesz mi to w usta?
- Nie. – powiedział maczając końcówkę materiału w swoim drinku, po czym włożył ją do stanika brunetki. Zaczęli się śmiać. Gdy przestali, Chris położył lewą dłoń na jej karku i przemieścił ją w górę, lekko podnosząc jej włosy. Dziewczyna lekko rozwarła usta i zamknęła oczy. Trochę kręciło jej się w głowie, ale było to bardzo przyjemne. Było jej ciepło, słodko… bezpiecznie. Poczuła ruch obok siebie, a po chwili drugą dłoń Chrisa, nisko, na jej biodrze. Otworzyła oczy i ujrzała jego twarz. Uśmiechnęła się i jej powieki ponownie opadły. Pocałował ją, a ona przesunęła swoją dłoń z jego kolana w stronę krocza. Westchnęła ciężko, gdy Chris zatopił się w jej szyi, dotykając jej językiem i ustami. Dopili swoje drinki i wyszli, kierując swoje kroki w stronę Pasażu Grunwaldzkiego, obok którego mieszkała Iza.



Chris, Wrocław, 31 lipca, godz. 16.40



Krzysiek, gdy wstał wyglądał okropnie, co nawet po imprezie rzadko mu się zdarza. Jego włosy wyglądały jak stara szczotka do podłogi, a ciuchy śmierdziały dymem, alkoholem, dragami, pizzą… no, po prostu bardzo śmierdziały. Ból głowy i kwas w ustach mocno psuły mu humor, a nastrój Gołębicy i Czarnopiórej wcale nie poprawił mu samopoczucia. Prysznic i półtora litra mineralnej, nie gazowanej jak zwykle okazał się zbawieniem. Ogolił się, założył jeansy, jakąś niebieską koszulę z szafy Kamila, psiknął swój ulubiony Dolce & Gabbana – The One na włosy oraz nadgarstki po czym zabrał się za śniadanie. Zadzwonił Stefan i poprosił o sprawdzenie, co się dzieje z Rodeckim – osobą, żyjącą w swoim własnym świecie i nie bardzo rozumiejącą, co się dookoła dzieje. Przynajmniej w ocenie Chrisa był kimś takim.
– Dobra. – powiedział Chris. I tak nie miał co robić.
– Wynagrodzę ci to – galopował Stefan.
– Powiedziałem, że dobrze.
Krzysiek włożył swoją komórkę i portfel w spodnie, wziął auto Kolombiny i ruszył do mieszkania Pawła. Gdy dojechał, Rodecki właśnie wybiegał z mieszkania.
- Hej! – rockman krzyknął do niego, ale ten nie zareagował.
- Paweł! – spróbował ponownie, lecz chłopak wskoczył do fiata i ruszył paląc gumę.
- Za nim! – wrzasnęła entuzjastycznie Czarnopióra, podskakując na siedzeniu pasażera.
– Za nim – zgodziła się Gołębica z tyłu. – Zanim zrobi krzywdę sobie albo innym.

Chris westchnął i ruszył za nim W sumie zobaczył, że z Pawłem wszystko OK i mógłby już wrócić do domu, ale dziewczyny nie dałyby mu spokoju. Zaparkował auto na przystanku taksówek koło dworca. Chyba nie odholują auta, może obędzie się bez mandatu… a z resztą, przecież to nie moja bryka - pomyślał Krzysiek poszedł za Pawłem. Gdy go dogonił, przez chwilę przyglądał się jego desperackim próbom znalezienia chłopaka, po czym zagadał:
- Cześć Paweł, zapomniałeś odebrać małego z dworca? Luz, callnę do Stefcia, poczekaj. – powiedział wybierając numer i odgarniając z czoła swoje dwudziesto-kilku centymetrowe, czarne włosy –Stefan, cześć, jestem z Pawłem na dworcu, tylko że Dominika pewnie zabrała już młodego. A, no tak, Dagmara. Wiesz może, gdzie oni są? – zapytał, a po chwili, patrząc na zdezorientowanego chłopaka obok siebie zadał jeszcze jedno pytanie - Poszukać go razem z Pawłem?
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 09-08-2008 o 16:58.
Vincent jest offline