Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2008, 21:16   #7
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Wakash najpierw odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę, po czym spytał czy grupa wchodzi do środka świątyni, i kto pakuje się tam pierwszy. Powiedział również coś, co doprowadziło do drgnięcia kącika ust Natali. Powiedział: "...a jak umierać to przynajmniej z elegancją". Spojrzała na niego dziwnym wzrokiem, mrużąc oczy. Lubiła go, jednak właśnie doprowadził do drastycznego zmniejszenia jakichkolwiek przejawów ludzkich uczuć zimnej i gburowatej Kapłanki. Co on mógł wiedzieć o śmierci?. O cierpieniu?. O bólu umierania?!. Czcze gadanie, bezsensowne zdanie wymówione bez większego przemyślenia, niby żartem, a jednocześnie niby podkreślające powagę sytuacji. Ona była zawsze poważna. Czasami wręcz śmiertelnie.

Gdyby on tylko wiedział co ona, marny bawidamek, typowy awanturnik, wredna szuja, gdyby przeżył co ona, widział jej oczami, przeszedł jak ona przez piekło na ziemi, może wtedy by się powstrzymał od takich banalnych słów. Zacisnęła mocno usta, nie dając po sobie niczego poznać, spoglądała gdzieś w dal, a jej oczy wypełniła pustka. Myślami wróciła na chwilę po raz kolejny do przeszłości, do strasznych czynów, miejsc i osób, do dawnej samej siebie.

A wszędzie była krew.

Wyjął flaszkę z jej dłoni i pociągnął duży łyk wina. Pewnie pił w swoim życiu już niejedne końskie szczyny, poczęstowany zaś wyjątkowo dobrym i drogim trunkiem nawet nie raczył odezwać się na jego temat jednym słowem. A zresztą co ona się będzie rozwodzić nad kulturą osobistą Wakasha i jego podejściem do pewnych spraw.

Jako pierwsza ze zwiadu wróciła Alhalla, z dziwnie markotną, i załzawioną twarzą. Nikt z czekającej na owy zwiad drużyny nie zwrócił chyba na to uwagi, lub nie chciał zwrócić. Albo nie widzieli jej łez, albo po prostu nie chcieli widzieć. Być może przywykli już do dziwnych nastrojów małej kobietki, i nie przejmowali się nią ani odrobinę. Czy byli jednak aż tak zimnymi draniami?. Chyba jednak nie, chociaż... .
Natali ignorując chwilowo słowa Wakasha i swoją flaszkę wina, ruszyła niespodziewanie prosto do niej. Z obojętną jak zawsze miną stanęła przed małą kobietką, nieco pochyliła się do przodu, po czym dziwnie palcami obu dłoni ujęła jej podbródek. Bez jakichkolwiek słów spojrzała jej prosto w oczy, i po chwili starła kciukami łzy z policzków Alhalli. Na moment pomalowane ciemnym kolorem usta Kapłanki ułożyły się w coś na kształt uśmiechu, było to jednak tak ulotne, że mała kobietka sama nie była pewna, czy Natali naprawdę się przed chwilą do niej uśmiechnęła.

- Proponuję działać jak zawsze, najpierw nasi dzielni zwiadowcy, za nimi twardzi Wojownicy, a potem pozostali - Powiedziała głośno, wciąż jednak nie odrywając dłoni od twarzy Alhalli, i ciągle spoglądając jej w oczy - Pójdziesz? - Spytała wyjątkowo łagodnym szeptem już tylko ją.

Po drobnej chwili już się wyprostowała i omiotła wzrokiem zebrane towarzystwo. Jej spojrzenie zatrzymało się na Wakashu.

- Masz rację - Odezwała się nieco lodowatym tonem - I tak kiedyś wszyscy umrzemy. Czas się ruszyć, idziemy, nie pozwólmy czekać przeznaczeniu i Kelemvorowi.

Ekhem... no tak. Ponownie była sobą, dziwolągiem wiecznie biadolącym o śmierci, samej wyglądającej niemal jak żywy truposz.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 09-08-2008 o 21:29.
Buka jest offline