Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2008, 05:37   #8
Leonidas
 
Leonidas's Avatar
 
Reputacja: 1 Leonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znany
Od momentu gdy grupa wkroczyła do Cormanthoru druid wyraźnie wyglądał na zafascynowanego tym co widzi. Po spotkaniu z elfim przewodnikiem to uczucie uwidaczniało się coraz bardziej. Noakiemu szczególnie spodobały się owe ‘skróty’. Przez większość drogi pod świątynie to on głównie rozmawiał, z ich tymczasowym towarzyszem. Wydawał się bardzo zainteresowany słowami elfa.
Dotarłszy na miejsce druid rozejrzał się uważnie po okolicy wcale nie skupiając się szczególnie na kamiennej budowli. To było bardzo dla niego typowe. Od momentu w którym drużyna go poznała nie zmienił się wiele, żeby nie powiedzieć nic – opancerzony w coś co wygląda jak koszulka kolcza z tym, że materiał z którego została wykonana wygląda na drewno choć wiele razy udowodnił, że drewnem nie jest; narzucony na to płaszcz koloru ‘lesistego’, jak to ktoś z grupy wymyślił, bo jest zwykle w kolorze lasu w którym przebywali bądź też ostatnio byli. Przez ramię przerzucona niewielkich rozmiarów torba, z której najczęściej wyjmuje opatrunki by opatrzyć towarzyszy. Przy pasie wisi sejmitar, z którego rzadziej korzysta, jednak jeśli już to do drugiej ręki bierze przerzuconą przez plecy tarcze, stworzoną z nienaturalnie ciemnego drewna, normalnie natomiast podróżuje z włócznią trzymaną w jednej dłoni. Zresztą i sama sytuacja w której drużyna poznała go dawno temu utkwiła wszystkim w pamięci – wtedy to po parodniowej wędrówce przez nieznaną dżunglę, starając się ominąć ogarnięte wojną z goblinami tereny, w samym sercu owej puszczy spotkaliście go – grzecznie przeprosił, że zauważył waszą obecność dopiero parę godzin temu i, że może was poczęstować tylko tym co zgromadził, po czym przy ognisku drużyna zobaczyła ułożone na dużych i mocnych liściach smakowite porcje w liczbie dokładnie odpowiadającej stanie grupy. Zaczęło się oczywiście od nieufności, wykrywaniu trucizn, jednak tamten wyraz zaskoczenia utkwił wszystkim w pamięci. Potem, jako, że druid też był w podróży przyłączył się do nich i… i tak już zostało. Noaki dobrze uzupełniał różnorodność na jaką składała się całość grupy. Jakkolwiek można o nim powiedzieć, że jest małomówny to w przeciwieństwie do Linvaela zwykle bardzo chętnie udzielał informacji. Nie towarzyszyła mu aura tajemniczości jak Natali jednak było w nim coś niezwykłego. Stanowił całkowite przeciwieństwo Raetara, a raczej przeciwieństwo jego pozornego szaleństwa – jeszcze nigdy od momentu gdy przyłączył się go drużyny, nikt nie widział by targały nim uczucia gniewu, wzburzenia czy rozterki. Wręcz przeciwnie, z jego oczu biła zawsze niezmierna mądrość i dziwny spokój. Nawet podczas rozmów z Furgrimem którego pożary starał się zwykle gasić gdy uznał, że, w jakiejś swojej pokrętnej logice, może to czemuś lub komuś zaszkodzić. Gdyby zapytano kogokolwiek z drużyny o to czy istnieje ktoś, kto nie zwraca uwagi na fizyczne piękno Ikedy z pewnością druid został by wymieniony w pierwszym rzędzie. Oczywiście Wakash nie omieszkał ułożyć żartu jakoby drużynowy druid preferował zwierzęta, który rozbawił wszystkich wliczając to Noakiego, wtedy też druid powiedział jedyną jak dotąd rzecz, która tyczyła się jego samego – przyznał, ze właściwym sobie żargonem, że jest kobieta niebezpieczna jak sfora wygłodniałych wilków i piękniejsza niż każda nimfa, którą widział, która czeka na niego i kiedy nadejdzie ten dzień, on wyruszy do niej. Kiedy to natomiast nastąpi i gdzie wyruszy – tego nie podał. Laveowi, pozostającemu chyba w ciągłym żalu, też daleko było do, pogodnego właściwie zawsze, druida. To samo tyczyło się małej Alhalli, której z resztą już jakiś czas temu zaproponował próbę przełamania mocy klątwy, na co jednak ona do tej pory nie dała odpowiedzi. W sumie najbliżej było mu do ich zmarłej towarzyszki Suilim – podobnie jak ona zawsze chętni niósł pomoc i nigdy nie żądał niczego w zamian.
Z druidem drużyna przeżyła naprawdę wiele. Wszyscy nauczyli się już by, jeśli już akurat on ma przeprowadzić ich przez jakiś teren, przypominać mu by była to droga którą da się przejść względnie normalnie, co znaczy mniej tyle by między innymi: przez tydzień nie brnąć w wodzie, nie będzie śmierdziało wszelkimi etapami zgnilizny przez całą podróż czy też nie będzie wymagane zbierać po lesie ściśle określonych odchodów lokalnej zwierzyny, po to by potem obsmarować się nimi i przejść niepostrzeżenie, dla akurat ścigających ich nieprzyjaciół, przez tereny lęgowe jakiegoś ptactwa. Aktualnie, chyba nauczył się, czego starać się unikać i takie historie wspominane są raczej w żartach, a o niektórych drużyna stara się zapomnieć.
Pomimo niezwykle spokojnej natury, gdy przemieniał się w zwierzę by wspomóc drużynę w walce, zdawał się być w furii i niemal nigdy nie okazywał litości wrogom. Jego fizyczna wytrwałość była imponująca, często zdarzyło my się przyjąć wiele, niezwykłych silnych uderzeń czy to w postaci ludzkiej, czy to w zwierzęcej i bardzo rzadko udawało się go wyłączyć z walki w szybkim tempie. Same formy, które przybierał wprawiały towarzyszy w co najmniej chwilę konsternacji. Ostatnio, podczas ataku bandytów, nagłe pojawienie się mierzącego prawie sześć metrów wysokości włochatego słonia wzbudziło trwogę nie tylko wśród atakujących… A i tak, co poniektórym wydaje się, że to nie szczyt możliwości druida.
Noaki okazał się być cennym towarzyszem i gdy tylko przyzwyczaić się do jego czasem niezrozumiałych nawyków jak to, że na każde zwierze mówi młodszy brat/siostra (nawiasem mówiąc, gdy kilka razy drużyna natrafiła na ślad czegoś, co on określił mianem duży brat wówczas zawsze robili duże kółko nie wnikając w to, co miał na myśli druid) czy też odpowiedzi typu: ”te informacje pochodzą od kamienia” to można go było bardzo mocno polubić.

Przed świątynią druid zdawał się nie słuchać co mówią towarzysze, dopiero słowa Raetara:
- Nie jesteśmy sami...Obserwują nas – sprawiły, że przerzucił swój uważny wzrok na niego, tylko na moment, zaraz zaczął ponownie obserwować okolicę i ponownie ignorować słowa towarzyszy.
Dopiero gdy Natali skończyła mówić do Alhalli odezwał się:
- Idźcie w kierunku świątyni, przed wejściem do niej dołączę do was, ale teraz muszę coś sprawdzić – powiedziawszy to popatrzył w milczeniu na upierzonego na biało i żółto orła który siedział mu na ramieniu, a ten wzbił się w powietrze - ptaka tego drużyna znała jako zwierzęcego towarzysza Noakiego, druid natomiast wszedł w las w przeciwną stronę, jak zwykle bezszelestnie, nie zostawiając jakiegokolwiek śladu i szybko znikając z oczu.
 
Leonidas jest offline