Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2008, 00:16   #22
Tamriel
 
Tamriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputacjęTamriel ma wspaniałą reputację


Tak jak zawsze siedział w wygodnym skórzanym, czarnym fotelu dyrektorskim w swoim gabinecie przed rozstawionymi trzema laptopami na długiej, drewnianej i lakierowanej ladzie, która znajdowała się pod zasłoniętym żaluzjami i grubymi firanami oknem. Na każdej maszynie działo się co innego. Główny komputer, stał na wprost siedzącego Vardaancy. Był zarówno matką dla pozostały, jak i pupilkiem samego właściciela. To na nim powstawały nowe programy użytkowe, antywirusowe, firewall'e oraz spyware'y. Pozostałe dwa służy do komunikacji ze światem pod różnymi pseudonimami oraz przemieszczaniu się po sieci różnymi wykreowanymi postaciami rpg'owych przygód.

Dwudziestoośmioletni mężczyzna o kruczo-czarnych włosach pracował nad nowym programem. Interfejs użytkownika był już prawie skończony. Brakowało jedynie ostatnie ikonki. Otwarty program graficzny przedstawiał kilka pociągniętych nic nie znacząco i nic nie przypominającego kresek. Szaro-stalowe oczy programisty błądziły po lekko oświetlonym pokoju przez nocną lampkę w poszukiwaniu natchnienia. Palce prawej dłoni stukały nerwowo o blat. - Jestem o krok od awansu, a nie mogę wymyślić głupiej ikonki - wściekał się w myślach.

Vardaanca! Chodź tu chłopcze. – zawołał go dziadek.
- Czego te stary pierdziel znowu chce ode mnie - przeklinał w myślach miłego staruszka po sześćdziesiątce. Vardaanca podniósł się ociężale i poczłapał na dół do. Miłe ciepło roznosiło się z kominka salonowego. Starszy mężczyzna siedział w swym skromny fotelu, mając pod ręką etażerkę, na którą odłoży książkę i okulary.
Vardaanca daj rękę- co ten stary pedofil chce?? - pomyślał zaskoczony taki słowami wydobywającymi się ze schorowanych i zmęczonych smogiem miejskim płuc.
O KUR… – Widząc swoje ciało z oczu trzej osoby, wydawało mu się, że znowu śni na jawie i zaraz się obudzi. Jednak gdy spojrzał pod nogi, zobaczył tylko błękitną, rozmazaną, bezkształtną poświatę.
Jak się czujesz chłopcze? – Dziadek nie poruszył ustami, choć cały czas się uśmiechał.
Dobrze… Chyba. – Vardaanca podpłynął do siebie i dotknął ciała. Błysk. Znów był sobą. Odetchnął.
Co to było do cholery. – Patrzył się na swojego dziadka.
Oddzieliłeś duszę od ciała chłopcze, to duże osiągnięcie. Na początku. – Chłopak zdziwił się, starzec nie otwierał ust gdy mówił.
Że co?
Telepatia, rozmawiamy telepatycznie.
Ale jak?
Choć to ci pokażę, chłopcze. – Mówiąc to dziadek Vardaanca wstał z fotela i machnął ręką. Powstał tam świetlisty, biały okrąg. Dziadek wskoczył do niego, Chłopak zrobił to samo.

Białe, mocniejsze od dziennego światło, którego tak nienawidził i od którego zawsze uciekał, teraz stało się jego koszmarem na jawie. Oślepiało go, słyszał dziwne, głosy jeden był mu znajomy, lecz nie do końca. Obolałe kości dawały mu znać, że nie spał na wygodny podwójnym łożu królewskim wysłanym purpurowym aksamitem. Dalekie to były marzenia.

Gdy przyzwyczaił się do światła, dojrzał znikające osoby, dwa "nagie miecze" oraz kawałek kija. Grupka nie znanych osób ochoczo wzięła się za poznawanie nowego miejsca i przyswajanie się do niego. Od ognia który płonął sam z siebie, nie było czuć ciepła - Jakaś magia.... co to za farsa?? - gubił się w swoich myślach. Jednak podążał za innymi. Był w tym momencie typowym "noobie".Nowym gracze w realnym magicznym świecie, gdzie jego losy się odmieniały.

Przyglądał się pozostały i próbował to co oni - Skoro żyją i nic im nie jest to mogę i ja próbować - wnioski nasuwały się same, ale instynkt nakazywał ostrożność co do nowych nie znanych rzeczy, które nie mają kodu źródłowego i nie da się z nich wyczytać do czego służą.

Z rozbawieniem patrzył jak ludzie znajdujący się w "Białej Sali" męczą się z ruchomą ścianą, która miała otworzyć im przejście do kolejnej próby magii. - Czy ja wyglądam na pierdolonego Harrego Pottera czy co? Co tu się do diabła dzieje??- Starał się myśleć racjonalnie...... Skupmy się, skoro jest to gra, magia, miecze, magiczne laski.... - starał się skoncentrować najpierw na kuli ognia, dzięki której ponoć mógł naładować moc, a następnie wypośrodkować ją pomiędzy drzwiami, a nim samym - Skoro telepatia działa to może i telekineza... opłacało się katować rpgi na konsolach - pocieszył sam się i koncentrują się na ścianie stara się ją przesunąć którąkolwiek stronę.
 
__________________
Yami yori mo nao kuraki mono, Yoru yori mo nao hukaki mono Konton no umi yo, tayutoishi mono, konjiki narishi yami no oo Ware koko ni nanji ni negau, ware koko ni nanji ni chikau Waga maeni tachifusagarishi subete no orokanaru mono ni Ware to nanji ga chikara mote hitoshiku horobi o ataen koto o! Giga Sureibu!
Tamriel jest offline