Skrzypkowi śnił się piękny sen. Płynął niewielką łodzią przez może wódki otoczony pięknymi dziewczynami. Pod koniec jednak, zmieniło się to w koszmar bo wypadł za burtę i zaczął tonąć czując palący ból w gardle. Nie mógł oddychać i nagle... obudził się z z twarzą wciśniętą w poduszkę. Ze złością wyrzucił ją za siebie i złapał rozpaczliwie oddech. Gardło nadal go bolało, musiał się czegoś napić. Wyjął z plecaka butelkę z wodą. Kiedy ból już ustał, mężczyzna pociągnął jeszcze łyk wódki z manierki i zaczął się ubierać.
Z niepokojem spojżał na zegar. Było już południe a on miał pociąg za kilka minut. Z pośpechem wybiegł z pokoju rzucając barmanowi po drodze klucze do niego. W moencie kiedy wybiegł z budynku usłyszał przeciągły gwizd. Wiedział już że nie zdąży dobiec i musiał znaleźć sobei inny środek transportu. Poszedł na peron i wypytał o to kiedy przyjedzie następny. Jak się okazało, miało to nastąpić za kilka godzin. Yasur z niechęcią zrezygnował z podróży.
Poszedł do karczmy gdzie wcześniej nocował i zaczął rozmawiać z kilkoma pijakami słuchając ich opowieści. "Cholerni kretyni, pomyślał...". Wtem zobaczył że do oberży wchodzi jakiś dziadek. Spojżał na niego. "Stary a nadal może chlać." Zobaczył że barman zawiesza jakąś kartkę na ścianie. Podszedł bliżej i przyjżał się jej uważnie, czytając ogłoszenie. Wyglądało na to że mógłby sobie zarobić... ale nie wiadomo czy byłby w stanie wykonać nieznaną robotę. Wyszedł więc z budynku i poszedł pod wskazany adres.
Szukanie rezydencji zajęło mu trochę czasu ponieważ nie spieszył się do niej. Kiedy wreszcie dotarł na miejsce, zapukał do drzwi. |