Skrzypek raczej nie mógł powiedzieć żeby matka nadawała mu imię ale tak czy inaczj nie miał się ochoty przedstawiać. Raczej chcało mu się zdzielić kogoś jakimś kijem... ale Yasur nie miał kija. Ani nawet patyka.
Zastanawiał się za to czy ten cały Werrington przyjmie ich wszystkich czy też kilku. Wolałby nie być z tamtymi dwoma chociaż z drugiej strony mógłby ukraść krasnoludowi jego broń. Musiał niechętnie przyznaćże mu się spodobała.
Dopiero teraz zobaczył... coś co stało obok Kelta. Podrapał się po głowie i nie zwracając uwagi na przybyszów zapytał się Pasterza.
-Co to jest?
Skrzypek ponownie wyjął manierkę i napił się. Trunek był tak mocny że aż zakręciło mu się w głowie. |