Krasnolud i rudzielec zupełnie nie spodziewali się tak ostrej reakcji. Zaniemówili i przez chwilę gapili się na Was tępo. Zaczęli mruczeć między sobą i zdawałoby się, że za chwile obaj wyciągną broń i zemszczą się za tą zniewagę. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło.
Z posiadłości wyszedł człowieczek, którego część bohaterów zna już z karczmy.
Był ubrany nieco inaczej, zamiast starego rozwalającego się kubraka, miał na sobie garnitur i gołym okiem widać, że pracuje jako lokaj albo inny służący. Razem z nim szedł jeden z pół-ogrów z głupkowatym wyrazem twarzy. Rozglądał się w około, jakby trafił tu pierwszy raz.Mimo to wyglądał niebezpiecznie, ponieważ był wielkości dwóch szaf i ledwo co zmieścił się w drzwiach. Pysk równie szpetny, jakby po spotkaniu z buzdyganem był cały zniszczony i pokiereszowany.
-A państwo do kogo?-zapytał staruszek, podchodząc do bramy.
-My..My do pana Werringtona w sprawie ogłoszenia-odparł krasnolud, cały czas mierząc was zimnym spojrzeniem.
Staruszek uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Toż to wspaniale. Niestety pan Werrington musiał pilnie wyjechać. Zostałem jednak upoważniony do omówienia zadania z potencjalnymi ochotnikami. Zapraszam, zapraszam wszystkich-mówiąc to zerknął też na was.
-Silva, otwórz bramę-skinął na pół-ogra, a ten otrząsnął się jakby ze snu i podszedł do bramy. Trochę czasu mu zajęło rozszyfrowanie jak działa kłódka, lecz dzielny pół-ogr sobie z tym poradził, ściągnął łańcuch i rozsunął wrota.
-Mówcie mi Horacy-odparł staruszek- Zapraszam do środka, nie będziemy rozmawiać pod gołym niebem i o suchym pysku-uśmiechnął się pogodnie i lekko ukłonił się przed Wami.
Powoli ruszyliście do drzwi. Teraz mogliście dokładnie zobaczyć ilu strażników patroluję posiadłość. Niedaleko bramy siedziały 4 pół-ogry, równie szpetne jak Silva. Przy drzwiach stał kolejny, a w ogrodzie po lewej stronie pod jednym z drzew spał sobie w najlepsze jeszcze jeden. Gdy podeszliście bliżej domu, Horacy odwrócił się i spojrzał na Banthę.
-Przepraszam, ale zwierze do domu wejść nie może. Mogę powiedzieć Silvie, by odprowadził je do naszej stajni lub poczekał z nim przed domem.-zerknął znacząco na Silvę, a ten dopiero po chwili zrozumiał co ma zrobić.
-Ta-ak..yyy.Pójde z..z konik do stajni-podszedł do Banthy i poklepał ją po głowie-Dobry konik, trocha wło..wło.chany. Kuc, kuc koniiik-Horacy widząc jak Silva zabiera się za swoją pracę, pokręcił głową z zażenowaniem i powiedział do ogra:
-Zostań lepiej tu, wyrządzisz mnie szkód..
-Otwórz drzwi-mruknął do tego przy drzwiach. Na szczęście owy osobnik był trochę bardziej rozgarnięty. Horacy zatrzymał się przed wejściem i z uśmiechem na ustach rzekł:
-Zapraszam, niech państwo uważają na stopień przy drzwiach i skierują się do sali po lewej-po tych słowach wszyscy weszliście do środka.
Wnętrze było równie piękne ja ogród. Na ścianach wisiały obrazy a z sufitu zwisał pozłacany żyrandol. W kominku na końcu sali tańczył wesoło ogień
Największy obraz przedstawiał człowieka
Był to portret pana domu-Merwina Werringtona.
Weszliście do pokoju po lewej. Na ścianach również było mnóstwo obrazów, wszystkie okna pozasłaniane były przez ogromne zasłony, wykonane z drogiego czerwonego płótna. Na środku stał ogromny stół, a przy nim 12 krzeseł. Horacy usiadł na jednym z nich i nakazał usiąść także wam. Skinął jeszcze na jednego służącego, by ten przyniósł gościom coś zimnego, procentowego do picia.
-A więc przejdźmy od razu do rzeczy. Pan Werrington jest kolekcjonerem dzieł sztuki. Ostatnio usłyszał o tym, że w starych ruinach oddalonych 2 dni drogi od miasta znajduje się pewna książka. W zasadzie wysłał tam już 2 śmiałków, ale..no właśnie, ale...nikt z nich nie wrócił. To znaczy wrócił jeden..Znaleziono go martwego kilka kilometrów od miasta, całego we krwi. Coś go zaatakowało, a niestety książki nie przyniósł. Jednakże uznaliśmy, że to po prostu jakiś niedźwiedź napadł naszych pracowników, w drodze do owych ruin. Tym razem znów chcemy posłać kogoś na poszukiwania. Lecz trochę więcej osób. Proponowałbym żeby to właśnie w takiej grupie udali się państwo w podróż, oczywiście, jeżeli państwo wyrażą chęć odnalezienia książki. Jestem w stanie zapłacić 2tys od głowy, za dostarczenie dzieła.
Mają państwo jakieś pytania? Postaram się na wszystkie odpowiedzieć.