Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2008, 10:56   #13
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Rodecki patrzył przez szybę swojego malucha na zadymiony, hałaśliwy Wrocław.

Nie takiego świata pragnął. Każdego dnia widział, jak technologia technokratów osłabia ludzkość, więzy przyjaźni i braterstwa, które od wieków łączyły człowieka z człowiekiem. Widział szerzącą się znieczulicę, pychę, wojnę wiszącą na włosku i równie bliską katastrofę ekologiczną.

Widział jak ludzkość sprzedała swą duszę za żarówkę i silnik spalinowy.

Peron wcale nie był lepszy niż zadymiona ulica. Zasmrodzony, brudny, mdły. I ten tłum ludzi biegnący tam, gdzie im kazała kobieta. Doskonały obraz współczesnego świata.

A przecież mogło być tak pięknie! Gdyby społeczeństwo okazało tylko trochę przychylności, mogliby mieć wszystko- antygrawitację, wolną, odnawialną energię, pojazdy przyjazne środowisku, lepsze, trwalsze i prostsze w odzyskiwaniu materiały.

Ludzka głupota przerastała Pawła.

~*~

Wreszcie był w domu. Mały, ceglany sześcian z ścianami pomazanymi czymś, co w dnia świetności mogło być białą farbą, a obecnie było z-grubsza-szarym-niby-tynkiem. Zacieki obficie ubarwiały tą kompozycję swą żółcią. Jedynie drzwi i okna wyglądały na obiekty z tego wieku.

Zaraz też przybyło trzecie auto, z którego wysiadła wysoka, odziana w czerń sex-bomba. Efekt był nie do opisania- czarne pończochy, szpilki, piękny łańcuszek. Po prostu rewelacja.

-Fiu fiu- zagwizdał Rodecki, zanim uprzytomnił sobie, że ma do czynienia z gościem, a w dodatku z damą. I jeszcze był w towarzystwie…

- Khy, khy- zakaszlał, starając się wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Następnie, zaczerwieniony jak burak, podszedł do przybyszów i zaczął.

- Dzień dobry, witam w mych skromnych progach! Przepraszam, naprawdę nie chciałem, by tak wyszło. Zapisałem sobie wszystko w kalendarzu w komórce, ale wczoraj do późna pracowałem w warsztacie i zawieruszyła się gdzieś w częściach zamiennych. Proszę, nie pytajcie co się stało z telefonem stacjonarnym- usprawiedliwił się, przepraszając przy tym za niezręczna sytuację.

- Maciek! Naprawdę bardzo się cieszę że nic Ci się nie stało. Wrocław nie jest zbyt bezpieczny gdy się po nim błądzi. Choć pokażę Ci gdzie będziesz spał. Masz jakieś bagaże? Zaraz znajdę Ci jakieś miejsce. Jestem pewien ze nie dalej jak tydzień temu widziałem tu jakiś materac…

I gdy już był przy drzwiach, targając z sobą walizkę młodego Eteryty, zdał sobie sprawę, ze o czymś zapomniał. Po paru mrugnięciach okiem i spojrzeniu na czarną piękność przypomniał sobie, o czym zapomniał. Walnął się w czoło, zostawił walizkę pod drzwiami i pobiegł do pozostałej dwójki.

-Naprawdę dziękuję pani za opiekę nad Mikołajem! To naprawdę świetne z pani strony, gdyby było więcej takich osób na świecie, nie musielibyśmy się martwić o klucze od domów- rzekł, energicznie potrząsając dłonią kobiety.

-Naprawdę jesteśmy pani wdzięczni, pani… Doroto?- skończył, jednocześnie zastanawiając się, jakiego to imienia użył wcześniej jego tajemniczy wybawca.

A skoro o nim mowa.

- Tobie również jestem bardzo wdzięczny za okazaną pomoc i informacje, których mi udzieliłeś- stwierdził, radośnie ściskając dłoń Kultysty.

- Chodźcie, chodźcie do środka, nie jest tak tragicznie.
~*~

Niestety, było.

Zaraz po wejściu do środka zgromadzonych uderzył w nozdrza zapach mokrych, wypranych ubrań wiszących na kaloryferze, oleju chłodzącego i pradawnego kawałka pizzy, którym nawet szczur by się nie poczęstował. W dodatku meble były zakurzone, w zlewie piętrzył się stos brudnych naczyń, a części garderoby leżały dosłownie wszędzie.

Typowa kawalerka.

Nie chodzi o to, że Paweł był niechlujny, co to to nie. Chciał posprzątać, naprawdę. Tylko zawsze miał coś do zrobienia w piwnicy, a bałagan nigdzie nie uciekał. Zresztą, jaką miał gwarancję że po zrobieniu porządku będzie pamiętał, co gdzie jest? Gdy wszystko leży na widoku, łatwiej jest znaleźć obiekt poszukiwań.

Najpierw obowiązek wobec ludzkości w postaci stworzenia nowych machin, potem wobec portfela, na końcu zawładnięcie domem. Takie miał priorytety.

- Przepraszam za bałagan, nie spodziewałem się gości- spróbował się usprawiedliwić.
- Prosto jest łazienka, na lewo sypialnia, po prawej kuchnia. Rozgośćcie się- rzekł, po czym ruszył do kuchni w rozpaczliwym poszukiwaniu czystych szklanek i czegoś do przekąszenia.
 
Kaworu jest offline