Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2008, 10:43   #15
maciek.bz
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
-W sumie piwo mogło by być dobrym rozwiązaa... aaaa! - krasnolud nie dokończył, bo runął jak długi na ziemię, gdy Molly korzystając z zamieszania owinęła bicz wokół jego nogi i z dziką radością szarpnęła z całych sił.

Tuż za nią zaatakował Xang-Tsu. Mnich uderzył końcem swego magicznego kostora prosto w brzuch kolejnego z krasnoludów, ale tamten nawet się nie skulił. Xang był zbyt daleko, aby zadać dobry cios.

Alvin zachował się bardziej inteligentnie, bo odskoczył od stołu i walczył z kolejnym karłem. Ten wymachiwał swym toporem, ale wolne ciosy nie były w stanie trafić zwinnego barda. deMaus z kolei co chwila wyprowadzał szybkie pchnięcia szukając luki w pancerzu krasnala.

Vanyred splótł dłonie i zaczął inkantację czaru. Ruchy jego i towarzyszy stały się momentalnie szybsze. Zdążył zobaczyć kątem oka, że elf, który go śledził próbuje się zakraść od boku z wyciągniętym sztyletem ociekającym jakąś mazią.

Magnus stał raczej na uboczu i nie zamierzał póki co atakować. Jednak walka zaczęła się już na dobre. Mężczyzna zauważył, że od boku, w stronę Vanyreda podkrada się elf z wyciągniętym sztyletem. Coś należało by zrobić...

Przywódca krasnoludów wstał i wydał z siebie bojowy okrzyk. Spojrzał z nienawiścią na Molly i starał się uderzyć ją pięścią w podbródek. Dla doświadczonej w walce ludzkiej wojowniczki, ten cios nie był trudny do odparowania, ale postanowiła nieco zabawić się z krasnoludem. Trzasnęła biczem w jego nadlatującą dłoń. Tak jak chciała - udało jej się chwycić za nią. Pociągnęła. Niezgrabny, lekko pijany krasnolud znowu bez oporu padł na ziemię wśród śmiechu Molly.

Tymczasem jego towarzysze starali się zrobić coś mądrego, czym w ich mniemaniu był atak z okrzykiem wojennym na ustach. Jeden z nich związał się walką z Alvinem, kolejny podbiegł do Xanga, a ostatni do Molly.


Dopiero teraz zareagował Milo, właściciel karczmy.

- Spokój! Rozwalicie ten wspaniały przybytek! Przestańcie!

Mniej hamulców miał za to Groght - półorczy ochroniarz, który wzorem krasnoldów z uniesioną w górę pałką rzucił się na... krasnoludów. Potężny cios obezwładnił jednego z nich, walczącego z Alvinem.

[kolejność inicjatywy taka jak wyżej]
 
maciek.bz jest offline