Przechodząca niedaleko Ginewra przystanęła na chwilę widząc wojaków. Oni niestety też ją zauważyli i jeden podjechał w jej kierunku proponując bliżej niezidentyfikowany alkohol.
- Na zdrowie nowego nabytku armii?
Słowo "armii" wypowiedziała z taką pogardą, że aż zadźwięczało w uszach mężczyzny.
- Dzięki tej całej armii zginął mój ojciec, który był uczonym, a nie wojakiem. Ale nie miał wyboru, pobór nie ominął i jego. A teraz nie ma go na tym świecie. Zabieracie to dziecko ze sobą, a ten młokos zginie pewnie szybciej niż spadną pierwsze śniegi zimy. Odejdź "mężny woju" i nie psuj dnia ani mi ani sobie.
Ton Ginewry nie znosił sprzeciwu, w każdym słowie wylewał się potok negatywnych emocji. Kobieta obróciła się szybkim ruchem i skierowała swe kroki w stronę sklepu zielarskiego.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |