Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2008, 16:33   #8
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Brew nad lewym okiem uniosła się nieznacznie na przemowę starego tetryka, ni to w zdziwieniu, ni w podziwie. Młodzik szybko przeliczył to co zabrał ze sobą. Dwadzieścia sztuk amunicji. Każdy nabój wart trzy gamble. Sześćdziesiąt. Osiem pastylek, każda po pięć gambli. Czterdzieści. Co w sumie dawało okrągłą stówkę. Albo jego dawna nauczycielka matematyki miała rację. Może rzeczywiście nie umiał liczyć. Ech, pieprzyć to wszystko.
- Ta…postaramy się wrócić w jednym kawałku…
Uniósł lewą dłoń i ironicznie pomachał na dowidzenia. Następnie, otworzył drzwi i wyszedł pierwszy, rozkoszując się w dość świeżym, jak na powojenne standardy, powietrzem. To, na szczęście, było już wolne od zapachu starych, gnijących już za życia, ludzi. Samochód może i do najlepszych nie należał, ale liczyło się, że działał i posiadał trochę blachy, która mogła ochronić ich przed kulami świszczącymi nad głową. W dodatku leki, kałasz i naboje były miłym gestem. W końcu jeśli są tak obładowani…to skromna szansa wyjścia z tego żywym nieznacznie wzrasta. A to już postęp, prawda? Laptop jakoś go nie ruszał. Nie znał się za grosz na komputerach, więc postanowił pozostawić zabawkę komuś, kto nie rozłoży jej na części pierwsze po kilku minutach nieudolnego użytkowania.
- Dobra. To kto chce prowadzić tą śliczną…kupę złomu? Jacyś ochotnicy wystąpią przed szereg? Bo wiecie, w sumie to mogę ja, ale autocasco i ubezpieczenia nie oferuję…
Słysząc Wolfa trochę przystopował i zdał sobie sprawę, że faktycznie o czymś zapomniał. Konkretniej, zapomniał się wylegitymować reszcie tych dzieci wojny i granatu. Na wilka spojrzał dosyć sceptycznie. W końcu żre to za dwóch i nic nie robi. Pocieszył się myślą, że zawsze są to racje podróżne, gdy sytuacja stanie się nieciekawa. Obecnie w formie mobilnej, co stanowiło dodatkową wygodę. Przedstawi się. A co mu tam.
- Nazywam się Terry Raynor. Albo „Jade Eye”, jeśli wolicie. Służyłem trochę na froncie znam się dość dobrze na giwerach. Skoro nasz przyjaciel - Wolf zajął już prawą stronę, ja zaopiekuję się lewą. Miejmy nadzieję, że jego kompan nie zdecyduje się odgryźć mi nogi.
Rzucił żartem, po czym spokojnie rozsiadł się i sprawdził magazynek w ofiarowanym im AK, a swój wierny karabin umieścił w zasięgu ręki. Tak, na wszelki wypadek.
 
Highlander jest offline