Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2008, 21:19   #42
Arcagnon
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Imię: Arcagnon (z Altdorfu)
Rasa: Człowiek
Wygląd:


Cechy główne:
Razem
WW: 31
US: 30
K: 33
Odp: 33
Zr: 33
Int: 39(+5 za Błyskotliwy)
SW: 38
Ogd: 39(+5 za Charyzmatyczny)
Cechy drugorzędne:

A: 1
Żyw: 13
S: 3
Wt: 3
Sz: 4
Mag: 1 (darmowe rozwinięcie)
PO: 0
PP: 3

Zdolności
:
Błyskotliwość
Magia prosta(tajemna)
Zmysł magii
Charyzmatyczny
Odporność psychiczna

Profesja
:
Uczeń czarodzieja

Umiejętności:
Plotkowanie
Wiedza(imperium)
Znajomość języka(staroświatowy)
Czytanie/pisanie
Język tajemny(magiczny)
Nauka(magia)
Przeszukiwanie
Splatanie magii
Spostrzegawczość
Wykrywanie magii
Znajomość języka(klasyczny)

Wyposażenie
:
-miecz
-sztylet
-skórzane buty
-ubranie podróżne(kaftan, spodnie, płaszcz z kapturem)
-miska i sztućce
-derka
-hubka i krzesiwo
-sakiewka do pasa przeznaczona na komponenty do czarów
-plecak
-Księga Wiedzy Tajemnej
-Pieniądze 13 Internetowa kostnica

Historia
:

Jesień, 2521KI

Słońce wyjrzało zza wzgórz porośniętych pożółkłą, jesienną trawą. Był świt. Mgła rozlana po okolicy zasnuwała ginące w oddali miasto. Altdorf, dawny dom, był już za plecami młodego czarodzieja. Jego serce przepełniała radość z powodu ukończenia nudnych studiów w Kolegium Płomienia, jednak odczuwał strach. Strach przed nieznanym. Wiele lat spędził w odosobieniu, na poznawaniu tajników magii. Od zimnej podłogi w wieży łamało go w kościach, a w zimie pękało szkliwo na zębach... Jego mistrz nigdy nie przepuścił okazji, żeby złajać go. Uważał, że bez tego nie osiągnie zadowalających rezultatów. Później zrozumiał jak bardzo się mylił...

* * *

Do komnaty przez kolorowe witraże wlewało się ciepłe, miękkie światło. Za biurkiem z ciemnego drewna siedział stary mężczyzna. Pokryta tatuażami twarz wyrażała skupienie, powagę i pomimo wielu zmarszczek, oraz siwych włosów falujących lekko, starzec nie wyglądał na zgrzybiałego dziada. Wręcz przeciwnie. Oczy aż błyskały od mocy jaką mag posiadał.
W sali odezwał się niski, chrapliwy głos:
- Mistrzu, wzywałeś mnie?
Starzec najpierw podniósł głowę i spojrzał na gościa. Krótko odpowiedział:
- Usiądź Flaemarze.
Z ciemności wyłonił się zgarbiony mężczyzna ubrany w czerwoną, powłóczystą szatę. Był łysy i miał haczykowaty nos. Ot, typowy mistrz magii. Jego źrenice promieniowały czerwonym blaskiem. Zdecydowanie nieprzyjemnym.
- Klątwa? Myślałem, że nie masz z nią problemów.
Flaemar spojrzał krzywo na rozmówcę. Znał ten uśmieszek bardzo dobrze. Coś się święciło... On to wiedział...
- Słuchaj, jest taki jeden młodzieniec, blady taki, nie pamiętam jak się nazywa. Jest sierotą. Przysłał go do nas Kraevoll - wyraz twarzy podwładnego zdradzał, że mężczyzna bardzo dobrze wie o kogo chodzi - Ma talent. Jestem pewien. Mam do tego nosa. Więc tak, wydaję ci rozporządzenie: od tej chwili chłopak uczy się u nas bez opłat...
- Ale...
- Żadne ale. Przyprowadzisz go do mnie jutro. Będę go uczył samodzielnie.
- Mis...
W oczach starszego coś zamigotało. Coś jak złowrogi płomień. Powiedzał sucho:
- Wyjdź Flaemar.

* * *

Oj, to były czasy! Tego samego dnia mistrz zlał mnie na kwaśne jabłko i kazał się spakować. Myślałem, że mnie wyrzucają... A jednak! To było zaskoczenie. U nowego nauczyciela wszystko przychodziło łatwiej. Wydawało się prostsze. Nabyłem też doświadczenia w postępowaniu z ludźmi... Ale widziałem też kilka katastrof magicznych, których ofiarami byli nieostrożni magowie. Widziałem, jak jednego wessał wir. "Magia to Chaos, Magia jest Złem i Darem, jest Mocą, a tylko od ciebie zależy jak ją wykorzystasz". Tak powtarzał mój mentor. Dotąd miałem tylko trzy wypadki magiczne... Za pierwszym razem cały byłem poparzony... Za drugim oczy świeciły mi na czerwono... Trzeci... Istota Chaosu... Zaczął mnie nawiedzać Ogar Ciemności... Tylko szybka reakcja mistrza uratowała mnie przed wpadnięciem w obłęd...

* * *

Arcagnon zamyślony, patrzył na stolicę Imperium. Klejnot wśród kamieni... Uśmiechnął się lekko. Miasto Kolegiów, Świątyń, Akademii... Kaganek oświaty w tych trudnych czasach. Szedł do ludzi z misją. Wierzył w dobro, w ideały. Chciał pomagać. Jednak szybko ostudzono jego zapał.
Narażał się na śmierć broniąc wieśniaka przed siłami Chaosu. Jedyne co otrzymał w zamian to wiązka wyzwisk przeplatanych z krzykami o plugawych mocach i czarnoksiężnikach...

************************************************** ********
 

Ostatnio edytowane przez Arcagnon : 18-09-2008 o 19:59.
Arcagnon jest offline