- Cóż.. - Lyan podrapał się w potylicę. - ... dwa dni temu uleczyłem pewnego hrabiego. Niestety, zmarł on dziś, z powodu zaklęcia, nieznanego mi pochodzenia. Oczywiście, najprościej jest zwalić na znachora, więc... - po tych słowach zrzucił z siebie prostą odzież mieszczanina i wyrzucił ją z namiotu. - A czemuż Ty biegłeś, wielmożny kuzynie, z przeciwnej strony, jakby sam Pistor Cię gonił? Też kogoś "zabiłeś"? - odparł półżartem drowowi, uśmiechając się.
__________________ En Taro Tassadar!
Ostatnio edytowane przez Antari : 30-09-2008 o 23:30.
|