Drako miał szczerą nadzieję, że trafi mu się spokojna zmiana. Prawdę mówiąc, każdy strażnik miejski zawsze miał taką nadzieję. Tak, to prawda, bajarze kochają opowieści o bohaterskich żołnierzach łapiących bezwzględnych bandytów (choć jeszcze bardziej kochają opowieści o bezczelnych bandytach, którzy grają straży na nosie),ale prawda jest taka, że każdy oprych, którego trzeba ująć to potencjalna utrata życia albo kalectwo. Dlatego właśnie Drako postanowił robić za klawisza w lochu.
Przeliczył się niestety, gdyż lochy nie dość, że są ciemne i śmierdzą wprost okrutnie, to jeszcze przepełniają je najgorsze szumowiny. Teraz zaś ciasne cele zajmowali wyłapani podżegacze niedawnej ruchawki. Wysłuchiwanie ich wściekłych krzyków przez parę godzin naprawdę źle wpływa na psychikę.
U góry szczęknął klucz, żelazne drzwi zaskrzypiały. ~
Ot, następnego lokutora mi przynoszą~ pomyślał Drako. A potem, na schodach rozległ się odgłos ciężkich kroków. Klawisz był w głębi duszy żołnierzem, rozpoznał tedy dźwięk bezbłędnie- ktokolwiek schodził do lochu, był w pełnej zbroi. A strażnicy w takowych nie chodzą, bo strasznie trudno w nich dogonić uciekającego złodzieja.
Okuty w żelastwo rycerz nie był sam: towarzyszyła mu dwójka mężczyzn odzianych w białe opończe okrywające kolcze koszule i czerwone płaszcze. A pomiędzy nimi delikwent, którego Drako bezbłędnie określił jako nowego więźnia: elf, elf najprawdziwszy, nie żaden bękart półkrwi.
-
Strażniku, zamkniecie tego oto Aen Seidhe z rozkazu Leonarda Frolice'a- rzekł rycerz głosem zmienionym przez hełm okrywający jego głowę. I nie było to pytanie, nawet nie rozkaz. To było stwierdzenie faktu, niedokonanego jeszcze li tylko z powodu strasznej ślamazarności świata.
Drako wiedział już, że najbliższe godziny pełne będą potwornych krzyków. Więźniowie rozerwą elfa na strzępy, a nawet jeśli nie, to na pewno go okaleczą. A gdy klawisz spojrzał w przerażoną twarz Aen Seidhe, wiedział, że i on ma tego pełną świadomość.
Opis sesji: dawno, dawno temu, za siedmioma górami i za siedmioma lasami, spała sobie księżniczka, czekając aż wybudzi ją książę z bajki...
Tyle tylko, że sesja nie za bardzo nadaje się na bajkę, księżniczka jest hrabianką i miast spać, straciła zmysły po zbiorowym gwałcie, a zamiast księcia jest tylko grupa osób o wątpliwym szlachectwie i apetycie na pieniężną nagrodę.
Jednym zdaniem Życiodajne Soki to baśń dla dorosłych, obfitująca w zdrady, napady, zabójstwa i seks.
Sesja szczęśliwie okazała się być długowieczna, choć po drodze trochę się rozdwoiła. I choć dalej mniej lub jeszcze mniej bohaterscy bohaterowie próbują odnaleźć lek dla hrabianki, to pojawili się inni bohaterowie o mniej lub bardziej szemranej przeszłości starający się rozwikłać zagadkę dlaczegóż to taki los hrabiankę spotkał. Tudzież hrabiego... tudzież hrabstwo.
MG: Zapatashura
Gracze (w kolejności alfabetycznej):
Abishai, czyli egoistyczny i seksistowski szpieg Rennard de Falco
Asmorinne, czyli zmysłowa i niebezpieczna wampirzyca Francesca de Riue, Liskiem zwana
Chester90, czyli elfi złodziej imieniem Sentis, który zamiast ukrywać się w lasach i biadolić nad swym losem, okrada na co dzień d'hoine
Hellian, czyli czarodziejka Nessa z Thanedd zwana Żmijką, ucieleśnienie dobroci i romantyczności
Kerm, czyli utalentowany medyk o szlachetnej duszy Derrick Talbitt
Lhianann, czyli półelfia agentka z Thanedd, subtelna i przebiegła Ninunavielle aep Flaumavelle Ferragamo, dla przyjaciół Allure
Zaelis, czyli krwawy, brutalny, acz skuteczny łowca nagród Folken Legara
Data rozpoczęcia sesji: 02-04-2008
Link do sesji:
http://lastinn.info/sesje-rpg-inne/5...soki-18-a.html Komentarz własny: W miejscu tym pragnąłbym serdecznie podziękować znakomitym graczom, którzy przetrwali ze mną przez te czterysta postów (i którzy mam nadzieję, przetrwają drugie tyle), a także tym, którzy pojawili się później i zadomowili się na dobre.
Poziom sesji to wasza zasługa; ja, jak wielokrotnie powtarzałem, jedynie sprzątam.