Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2008, 22:33   #35
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Na koślawe Bramy Niebios! Diabły tasmańskie były w rzeczywistości takie jak na kreskówkach braci Warner! Trochę psuło to nazywanie tasmana psem, ale tak młody człowiek miał zapewne jeszcze luki w odebranym wykształceniu i kolejne lata pilnej edukacji pozwolą naprostować mu swą wiedzę o faunie i florze okolic Australii. Zwłaszcza, że z pomocą szedł rodzimy przemysł filmów rysunkowych.
Wytarłszy rękę o spodnie Erni wziął od nieoczekiwanego poszukiwacza niewiast fotkę i zmrużywszy oczy.
-Ruda.-
Wychrypiał jednocześnie szukając w pamięci jakiś porównań...
- Dzisiaj widziałem dwie. W barze. Taka spokojna knajpka, a z Jerym, tak ma chyba na imię, to barman, znamy się kopę lat. A tak tak.. Rude. Jedna była zaprawdę świetlista niczym stary dobry Jack Daniels w słoneczne popołudnie. Błyszczała pachnąc przy tym szaleńczą czarną różą. Ta druga była jakaś taka... pospolita. Wprawdzie tego samego wzrostu ale to nie to. Jakoś bez tej iskry no i zapach... Jak stragan z przyprawami u żółtków. Blee... Ale i tak całą czwórkę porwała, niech ją szlak, czarna wdowa. Normalnie we łbie się kręci ot tych bzdur... Bezpieczeństwo... Pomoc... I inne pustosłowia. Kupili to. Co za czasy. Ta od chińczyków chyba mówiła o sobie Lilly a ta ładniejsza... humpf... coś na G? Jakoś tak nie po amerykańsku! Jak oni dzisiaj krzywdzą te dzieci. No ale ciuszki to miały inne niż to to...- wręczył zdjęcie właścicielowi. - No i knajpka do najjaśniejszych nie należy, ale może przy odrobinie szczęścia któraś z nich to twoja dziewczyna. Powinieneś ją znaleźć, skoro się już ma ubezpieczenie, to lepiej z niego korzystać niż dać się wykorzystywać tym kapitalistycznym świniom! -
Mimo, że bełkot Ernesta nie powiedziałby nic więcej nikomu normalnemu, to jednak normalni ludzie nie wychodzili o czwartej rano na spacer posiadając demoniczne psy, które tak łatwo zrywały się z uwięzi. Mężczyzna dotknął czegoś w kieszeni swojego płaszcza i zamknął oczy w głębokim skupieniu, a demon o ciele z martwą wątrobą mógł przysiąc, że słyszy jakieś dziwne szepty i pomruki, dochodzące z bliżej nieokreślonego kierunku.
- Erm…nie. Obawiam się, że to jednak żadna z tych kobiet. Ale…być może wiem, gdzie znaleźć moją zgubę. Tak czy inaczej, dziękuję panu za pomoc. Muszę już iść. Szybko, zanim znowu się przemieści. Dowidzenia.
Poklepał Ernesta po ramieniu, jakby znał go od dawien dawna. I już miał ruszyć.
- Chyba że zechce mi pan towarzyszyć w poszukiwaniach?
Zapytał, zatrzymując się w pół kroku.
Erni zasępił się przez chwilę, a moze reagował jedynie na to nieznośne chrobotanie gdzieś od wewnętrznej strony czaszki. O tej porze knajpy były już pozamykane a jego karton na pewno został już przez kogoś przywłaszczony.
- Jeśli tylko nie będzie to związane z przemocą to chętnie zobaczę ponowne połączenie losów dwóch istnień. Bólu mam już na jedną noc po uszy. -
Pomasował się po obolałym ciele pokazując, że o tu tu go boli...
 
carn jest offline