Hosse
Bard powlókł się marudnie za resztą. Miał nadzieję, że coś się wreszcie wydarzy w niedługim czasie.
- Od bidy utopimy smutki w... Suchej studni - mruknął do siebie. Po chwili poczuł jak rodzi się w nim wena. Mężczyzna w spódniczce, ludzkie dziecko, czytające elfie runy, elfy, które albo nei mówią, albo nie czytają swoich run, sałatka z kolegi... Cyrk... Albo dobra historia, jak z bajki. Jedna z tych, której gaweidź słucha z zapartym tchem. Hosse liczył tylko, że nei będzie musiał zmyślać szczęśliwego zakończenia - przynajmniej w kwestii własnej skóry... |