Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2008, 22:36   #2
Skryty
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
Rozdział 1 - Zajazd "Przed Szlachtą"


Porter Mały, Carlos de Guante
Był mokry deszczowy dzień. Padało jak na wiosnę i było zimno. "I jeszcze wiatr pomyślał" Carlos. krótko ujmując przyroda postanowiła utrudnić wam podróż jak tylko można. Jechaliście już trzy dni i ten zapowiadał się ostatni gdyby powóz się nie zatrzymał. Nie było to wcale takie złe. Woźnica chwile porozmawiał z kimś z grubsza wyglądającego jak ubłocony palladyn z bajek i pojechalibyście dalej. Tyle że zamiast tego
- No w mordę jeża! - To już brzmiało źle. - Hej wy wewnątrz! Droga nieprzejezdna. Błoto zszedło ze skarpy i zalało drogę. Ten tam powiedział że wraca bo i nawet koniem się nie przejedzie. Zajazd jest tu mogę zostawić was lub wracacie ze mną aż do miasta. To jak?
No i co można było zrobić? Zostaliście w zajeździe.
- Jak przestanie lać to możecie przejść moczarami. Tam kładki są porozstawiane - powiedział karczmarz - Ale teraz pewnie wodą są zalane i trzeba odczekać aż rzeka wszystko zbierze.
Tamtego dnia szybko padliście zmęczeni po podróży. Wstaliście grubo po południu. Na dole przy ławach siedziało kilka osób. Przy oknie gadały żywo dwie osoby. Ich ubrania raczej nie nadawały się na dalszą podróż więc musiały być z tych okolic. Przy kominie siedział opatulony w płaszcz podróżny. musiał podróżować na koniu lub pieszo bo nie dość że przemókł to cały po pas był ubrudzony. Widać kolejna ofiara błota.



Erwin Tilman
Koło południa dotarłeś to ogromnego usypiska. Zwały ziemi osunęły się na drogę i raczej ciężko by próbować. "Ciężko to nie znaczy że niemożliwe". No i tak na własne życzenie cały ubabrałeś się w błocie. A jak na ironię losu po 200 metrach zobaczyłeś tabliczkę kierującą cię z powrotem do szukanego zajazdu.
- Szczęście mi sprzyja. A wystarczyło dać znak 5stajen wcześniej.
Teraz siedzisz od paru minut przy kominie i starasz się wygrzać zanim powrócisz do życia. Po chwili z rumorem po schodach zeszli szczęśliwi podróżni którzy trafili tu bez problemów. Przyjrzałeś się im przez chwilę. Jeden lepszy od drugiego a obaj ubrani w nie najgorsze ciuchy. Bardziej zainteresował cię bard za kominem który stroił bałałajkę. Tu miałeś trochę więcej szczęścia bo muzyk w takim miejscu to rzadkość.
Z barmanem już wcześniej gadałeś i o zgrozo to nie ten zajazd.
- Ten którego szukasz jest w miasteczku ale tam ni pieron nie dojdziesz w taką pogodę. Przez moczary się da dojść ale woda za wysoka jak na ten dzień.
"I znowu pech" Oceniłeś jeszcze raz ludzi w pomieszczeniu. Tylko ten w brązowym stroju z rapierem przy pasie zdaje się być poszukiwaczem przygód. Potem zagadam do niego.

Adhrazar Goltber, Elandil
Jak to na magów przystało każdy pojechał oddzielnie. Spotkaliście się w budynku Kampanii Przewozowej Biały Wilk. Jechaliście około sześciu godzin, licząc od południa z myślą że za kolejne 3 będziecie w jednej z mieścin należącej do Lorda Farcastela. Nagle konie zaczęły rżeć i powóz przechylił się. Musieliście wyjść przez dach. Okazało się że droga rozmiękła i powóz zmyło do rowu.
- Panie przepraszam bardzo! - krzyczał przerażony woźnica - No to nie ma szans żeby go wyciągnąć. Jakąś godzinę drogi stąd była karczma. Ja muszę zawiadomić o tym szefa. - Chłopak cały był roztrzęsiony - Pojadę z powrotem na koniu a jutro ktoś was zabierze stamtąd. Nie jesteście źli panie, prawda?
No i nie było wyjścia. "Godzina marszu w deszczu. A do tego za niedługo będzie ciemno". "Jutro wyruszymy dalej" z tą myślą pomaszerowaliście.
Dotarliście na miejsce jeszcze przed nocą wewnątrz już siedziało kilka osób.
 
__________________
WarHamster rules

Ostatnio edytowane przez Skryty : 05-10-2008 o 14:43.
Skryty jest offline