Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2008, 14:40   #103
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wszyscy:
Zgromadzeni zaczęli prosić i błagać Trykoniusza, by wskazał im kryjówkę monstrum, używając najróżniejszych argumentów. Nikt nie wiedział prócz Kwintusa, że Trykoniusz zna tylko miejsce gdzie potwór mógł się schronić, a nie gdzie na pewno ma kryjówkę.
W całym tym zgiełku kaleka walczył sam ze sobą. Z jednej strony nie mógł nie ulec takiemu naciskowi, z drugiej nie chciał skończyć jak Fotyna i inni. Trwało to dłuższą chwilę, a Trykoniusz wpatrywał się przez ten czas ślepo w ziemię. W końcu przemówił roztrzęsionym głosem:
- Nie mogę wam wskazać tego miejsca. Nie sposób dostrzec jaskini jeżeli nie wie sie gdzie ona dokładnie jest. Musze was tam... - tu zrobił przerwę jakby samo wypowiedzenie kolejnego słowa sprawiało mu ból - ... zaprowadzić. Jednak pod jednym warunkiem.
Wszyscy zaczęli zapewniać, że spełnią każdą prośbę młodzieńca.
- Nie mogę uciekać tak szybko jak wy - kontynuował. - Jeżeli natkniemy sie na tego stwora przysięgnijcie na numeny nieba i ziemi, że nie uciekniecie jak tchórze, zostawiając mnie na pewną śmierć.
Wszyscy przysięgli (no chyba, że nie wszyscy wtedy mi o tym napisać - MG), po czym Trykoniusz powoli poprowadził do ukrytej jaskini.
Niewielu już mężczyzn, chętnych do polowania na potwora, zostało z tych wszystkich, którzy byli chętni na początku. Do kryjówki potwora wybrało się w sumie około dwóch tuzinów ludzi. Byli wśród nich wprawieni myśliwi jak Mezjusz, Serwiusz, oraz Garjusz i Tamusz, którzy to dwaj kiedyś odnaleźli wraz z Terjuszem głowę młodego Ponatjusza. A gdy mowa o tym młodzieńcu, śmierci potwora pragnął też jego ojciec, który również był wśród zgromadzonych, chociaż lata świetności miał już dawno za sobą. Reszta niestety nie była wprawiona w walce. Terjusz był rybakiem, Kwintus szył tuniki, Mariusz pasał owce, młody Patrynusz był rolnikiem. Podobnie inni. Pytanie, czy mieli oni jakiekolwiek szanse w nadchodzącym starciu.
Jezeli cokolwiek dobrego można przypisać do ostatnich dni, to chyba tylko to, że Mezjusz i Kwintus zaprzestali kłótni i teraz razem szli by sprowadzić na Rumę spokój i bezpieczeństwo.

Trykoniusz zaprowadził "myśliwych" pod zachodnie zbocze wzgórza, które tak czesto przeszukiwali. Zatrzymał się nieopodal miejsca, gdzie kiedyś Mariusz podniósł z trawy głowę Ponatjusza - pierwszej ofiary potwora. Od tej chwili minęło zaledwie kilka dni, a żyjąc w strachu i niepewności jutra, wydawało się, że to cała wieczność.
- Tam! - Trykoniusz wskazał ręką na strome, skalne zbocze. Niektórzy długo nie mogli wypatrzyć co takiego on wskazuje. W dłuższym wpatrywaniu się wreszcie dostrzegli zarys wejścia do jaskini. Ale jak się tam dostać? Toż sama wspinaczka jest niebezpieczna, a cóż dopiero walka z potworem.
 
Col Frost jest offline