Dziewczyna
Cicho krzyknęła, kiedy Martha zaczęła bandażować jej ramię. Mimo bólu starała się współpracować i poddawała się zabiegom. Co jakiś czas tylko mocniej zaciskała rękę na dłoni Nathaniela.
Nagle jej oczy rozszerzyły się, próbowała odwrócić się bardziej w stronę Marthy:
- Nie! Żadnej karetki... Ani policji, błagam... bezpieczne miejsce, proszę, zabierzcie mnie stąd... - na jej twarzy odmalowało się przerażenie, a w oczach wezbrały łzy. Szukała wzrokiem spojrzenia Nathaniela i wpatrzyła się w niego błgalnym wzrokiem.
- Proszę, tylko nie karetka... Nic mi nie będzie... Tylko ramię, bardzo boli - ostatnie słowa skierowała do Konrada.
Prowizoryczny opatrunek wyglądał coraz lepiej. Jednak z pewnością daleko mu było do doskonałości. Rana wymagała przemycia i odkażenia, a oderwane kawałki ubrania nie należały do najczyściejszych. W ranę może wdać się zakażenie. |