Nathaniel
Chłopak klęczał ze spuszczoną, jakby na znak bezsilności głową. Strumień łez z malutkiej smużki ogarniał całe policzki. z Jego twarz przybrała wyraz bólu i przerażenia, wyraz walczącego ze sobą człowieka, ze sobą albo z czymś jeszcze...strachem, bezsilnością...
Dookoła słyszał niewyraźne głosy Marty, wołającej pomocy, opnowany i stanowczy głos Konrada, a potem jęk i cichą prośbę dziewczyny. Otrzeźwiło go to nieco. Choć dalej nie wiedział co robić, czując swoją bezsilność wbrew prośbom dziewczyny podniósł głowę szukając wzrokiem torebki Marthy. W końcu jego oczy spotkały się z nieznajomą. Jej wzrok przeszył go, jakby rozchodząc się po całym ciele.
Nie mógł oderwać wzroku od pełnych łez oczu. -muszę...bez względu na wszystko co się stanie...muszę...-szeptał, wciąż wpatrując się w dziewczynę. Stał się jakby nieobecny, jej spojrzenie dodawało mu odwagi, dodawało sił...wiary. Był zdecydowany. Choćby miał zginąć, nie zobaczy już więcej niczyjej śmierci. |