Przygodny wędrowiec tak nieopatrznie spotkany w podrzędnej uliczce okazał się kolejnym zawodem. Biedny Erni po raz kolejny trafił na niewolnika. Równie niezrównoważonego co poprzedni i równie nudnego. Gdyby chociaż działał z własnej woli... Całe to parszywe miasto zaczynało przypominać teatrzyk szmacianych marionetek. Ale zostawił te myśli dla siebie. Miał już dowód, że prawda kole w oczy zniewolonych i nie ma się co podstawiać pod grzmiące fale ich frustracji. A już miał nadzieję, że trafił na któregoś z prawdziwych ludzi. Potomków Kaina. I będzie mógł radośnie zabrać się za prostowanie ich ścieżek. A tak? Kolejna gałgankowa szmacianka. Być może groźna i krwiożercza jednak leżąca całkowicie poza zainteresowaniami skrzydlatego. Co innego napotkana na cmentarzu para! Transf nie widział Niebian w akcji od... chyba od bardzo dawna. Dlatego przycupnąwszy na jednym z nagrobków, niespecjalnie kryjąc się z swą obecnością, ale też nie sygnalizując żadnych wrogich zamiarów starał się nauczyć jak najwięcej o nowej sytuacji na świecie. A może to tylko to nieuchwytne coś na granicy pamięci gryzło go wytrwale by zechciał sobie przypomnieć... Choć trochę. |