"Ejjj, co jest z tymi drzwiami? Do cholery, jak to się otwiera?"
Grainne byłą zdziwiona ale na razie nie wpadała w panikę. Może to jakiś przeciąg zatrzasnął drzwi, widać zrywa się jakaś burza. To nawet dobrze że są bezpieczni w domu. Tu jest ciepło i gospodarz miły.
Wtedy zerknęła do góry. Na początku myślała, że to tylko cień jakich wiele zrobiło się gdy tylko zaszło słońce. Cienie jednak wyglądają ociupinkę inaczej. No i włosów nie mają, ani rysów azjatyckich. A z drugiej strony ludzie nie chodzą po suficie. Ta kobieta miała chyba inne zdanie, ale jakby na prośbę Grainne zeskoczyła na ziemię. Nóż błysnął w jej dłoni. - O kurwa...
Panna Livingstone nie miała zamiaru stać jak owieczka na rzezi, przyzwyczajona była raczej do roli wilka. Złapała co pierwsze wpadło jej w ręce, świecznik nawet, i natarła na napastniczkę. Round 1.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |